Właśnie taksówka prowadzi mnie do Alana.W taksówce leci piosenka ,,Love Me Like You Do". Rzygać mi się od tego chce.Nienawidzę tej piosenki,nienawidzę miłości pomiędzy mężczyzną,a kobietą.Ponieważ zawsze się coś w związkach spierdoli.Dlatego najlepiej jest być samemu.To ułatwia wszystko.Jak o tym rozmyślałam nawet się nie kapłam,że byliśmy już na miejscu.No dobra do najlepszej dzielnicy to nie wyglądało,ale jestem już przyzwyczajona.Bynajmniej dobrze,że Alan mnie do siebie przygarnął.Na początku nie wiedziałam,co robić,gdy taksówka odjechała.Ale od razu postanowiłam pójść przed siebie.Miejsce,było takie jakie sobie wyobrażałam.Hałas.Ludzie z tatuażami patrzący się na mnie,a ja dalej szłam,gdy nagle jakiś babsztyl zamurował mi drogę.
-Czego tu chcesz?-wysyczała.
-Szukam Alana.-odpowiedziałam twardo.
-A kim jesteś dla niego?-spytała.
-Znajomą.-odpowiedziałam zaciskając zęby.
-Kolejną dziwką?-spytała.
-A co zazdrosna?-odpowiedziałam pytaniem.
-Pff-wybuchła śmiechem co tylko potwierdziło moje przypuszczenia.
-To gdzie go mogę znaleźć?-spytałam grzecznie.
-On nie poleci na aniołki-powiedziała.
-Zabawna jesteś-powiedziałam,gdy nagle z za rogu ujrzałam Alana,który jak mnie zobaczył uśmiechnął się i podszedł do nas.
-Cześć Diana!-powiedział-Wypiękniałaś.
-Ahhh a z ciebie jest jeszcze większe ciacho-odparłam.
-Ejejeje-zająkał,a ten cholerny babsztyl się na nas dziwnie patrzył.-Poznałaś już Kierę.
-Niestety-powiedziałam,a ona znikneła.
-Chodź pokaże ci nasz pokój-powiedział.
-Nasz?-spytałam.
-Oj jesteś tutaj góra tydzień więc myślę,że mogłabyś ze mną pomieszkać-powiedział i się uśmiechnął.
-A twoje panienki?-spytałam.
-Przecież ty tu jesteś-powiedział,a ja się zaśmiałam.
-Wiesz,że nie zamierzam z tobą uprawiać seksu?-spytałam.
-Jeszcze zobaczymy-powiedział.
-No zobaczysz-powiedziałam.
-Ulegniesz mi tak jak kiedyś-oznajmił.
-To było tylko raz-powiedziałam.
-Ale było bosko-odparł,a ja rzuciłam w niego poduszką,bo właśnie w tej chwili weszliśmy do jego skromnego mieszkania,w którym panował niezły burdel.
-Chcesz?-spytał i pokazał mi prochy.
-Nie,dzięki.Wziełam zanim tu przyleciałam-oznajmiłam.
-Luz-odparł.
-Dobra to ja się przebiorę- powiedziałam i zaczełam się rozbierać do samej bielizny.
-Nadal masz boskie ciałko-powiedział i klepnął mnie w tyłek.
-Ej!-krzyknełam i mu oddałam.
-Już mi ulegasz...
-Nie!-krzyknełam i się przebrałam.
Ubrana w czarne krótkie spodenki i bluzkę na ramiączki granatową z napisem ,,suka".Postanowiłam pozwiedzać Barcelonę.Udałam się do paru sklepów,ale nic mi się nie podobało.Kompletnie nie w moim stylu te wszystkie ubrania.Kiedy wreszcie skończyłam spacerować po Barcelonie dotarłam z powrotem do miejsca mojego aktaulnego zamieszkania,ale po drodze usłyszałam jak gdzieś roznosi się impreza.Zajrzałam  i ujrzałam tam sporo ludzi,nawet Alana i tę zdzirowatą babę.Jak ona się nazywała....Kiera?Czy coś takiego.Postanowiłam wejść do środka,ale wszyscy byli już nieźle schlani.Spojrzałam na zegarek w telefonie,była godzina 23,a ja mam jutro na dziewiątą mszę w kościele,więc postanowiłam dziś nic nie pić i udałam się do mojego pokoju,który dzielę w raz z Alanem.Wziełam szybką kąpiel pod prysznicem,przebrałam się w piżamę i postanowiłam się już położyć spać.Ale trochę długo mi to zajeło,ponieważ było słychać głośne odgłosy.Między innymi obok mojego pokoju.A okno miałam otwarte postanowiłam się nachylić i podsłuchać rozmowę.
-Wiesz Alan ta twoja nowa laska to jakaś taka drętwa-powiedział jakiś babski głos.
-Siostra jej zmarła,odpuść-powiedział Alan.
-To nie jest powód-wysyczała prawdopodobnie Kiera.
-Jest-oznajmił Alan.
-Przez nią nie możemy się bzyknąć-powiedziała.
-Trudno,ja lecę,cześć-powiedział już nieźle schlany Alan.
Kiedy wszedł do pokoju i rzucił się na łóżko,ja udawałam,ze śpię.A tak naprawdę byłam nieźle wkurzona na tę całą Kierę.Ja jej jeszcze pokażę. 
Ubrana w czarną sukienkę z mocno odkrytym dekoltem udałam się do kościoła.Na mszę mojej siostry.Okey,wyglądałam trochę jak ostatnia dziwka,ale jakoś mi to w niczym nie przeszkadzało i mimo to szłam dalej pewna siebie.Bałam się.Będzie dużo osób?Czy ktoś mi wytłumaczy dlaczego popełniła samobójstwo?
W ciągu dziesięciu minut znalazłam się już w kościele.Ludzi było mało,ale wiedziałam,że msza się powinna zacząć dopiero za dwadzieścia minut,więc się trochę pośpieszyłam.Usiadłam w ostatniej ławce i liczyłam każde sekundy,które mijały.Gdy w pewnym momencie zaczeło się schodzić sporo nawet ludzi.Między innymi weszli tu jacyś sami wysocy mężczyźni,z partnerkami.Nie wiedziałam co mam powiedzieć...Następnie ujrzałam niosącą trumnę i kwiaty.A drobna łza spłyneła po moim policzku.
Zaczeło się.Zaczeła się msza.Za moją siostrę,która leżała właśnie w trumnie przed ołtarzem.Poleciała kolejne łza po moim policzku,którą tym razem szybko wytarłam.Niektórzy płakali.Partnerki mężczyzn ryczały wnet,a wysocy mężczyźni tylko się smucili i pocieszali swoje laski.
Kiedy msza się skończyła od razu poszliśmy wszyscy piechotą na cmentarz,który znajdował się blisko kościoła.Wszyscy się smucili łącznie ze mną.Nie wiedziałam w ogóle co mam już robić.
Kiedy dotarliśmy na cmentarz zorientowałam się,że w moich oczach pojawiły się łzy,które powoli spływały po policzku.Wyciągnełam szybko chusteczkę i starłam je.Ogarnełam się i spowrotem ujrzałam jak moja siostra jest zsuwana do grobu.
Stałam tak i się patrzyłam,gdy nagle podeszła do mnie jedna partnerka,która cały czas płakała,a ja przez chwilę wstrzymałam oddech.
-Cześć,ty jesteś Diana?Siostra Mirandy?-spytała.
-Tak-odpowiedziałam.
-Jestem Amanda-przedstawiła się.-Zapraszam na obiad-powiedziała.
-Dziękuję,ale chyba nie skorzystam-odparłam twardo.
-A powinnaś-powiedziała.
-Czemu?-spytałam.
-Bo Miranda bardzo chciała,żebyś nas wszystkich poznała-powiedziała,a mnie złapał skurcz w żołądku.
-Dobrze-powiedziałam i skierowałam się za nią do knajpy,która znajdowała się trochę dalej.Weszłam do niej a tam już siedzieli wszyscy.Pewnie przyjechali samochodem.Wszyscy się na nas spojrzeli i zaczeli coś szeptać,a następnie podeszli do nas.
-Cześć,jestem Gerard-powiedział.-A to jest moja partnerka-powiedział i objął piękną blondynkę.
-Jestem Shakira-powiedziała i skierowała do mnie rękę,żeby się przywitać,uścisnełam ją.
-Diana -odparłam,następnie podeszli do mnie wszyscy i się przedstawili.Na samym końcu stanął przede mną pewien brunet.
-Neymar-powiedział i skierował do mnie rękę,którą uścisnełam.
-Diana-odparłam.
-Ładne imię ładnej dziewczyny-powiedział.
-Chyba cycki-powiedziałam to,bo zauważyłam jak ,,Neymar" patrzy mi się w biust.
-Też-odparł i się uśmiechnął.
-Znałeś moją siostrę?-spytałam.
-Miranda była moją dziewczyną.-oświadczył.
-To ty ją przeleciałeś i chamsko rzuciłeś?-spytałam.
-Oj to nie było tak-powiedział.
-A jak ?
-Byliśmy trochę razem-oznajmił.
-Aha-powiedziałam i skierowałam się do stolika gdzie wypiłam pięć kieliszków wódki.Następnie chciałam już wyjść kiedy drogę zamurował mi trzeźwy Brazylijczyk.
-Podwieźć cię?-spytał.
-Oh nie wiem,czy Alan się teraz z kimś nie zabawia-powiedziałam to spoglądając na godzinę.Tak była godzina 18.
-To chodź do mnie -powiedział i się cwanacko uśmiechnął.
-Dobra -powiedziałam już obojętnie i kompletnie zapominając, że moja siostra przez niego cierpiała.
Chwilę później byliśmy już w jego willi, otworzył mi drzwi, a ja od razu powędrowałam do środka.Ujrzałam tam mega wypasiony telewizor, który znajdował się w salonie.
-Przynieś mi drinka -powiedziałam
-Myślę, że za dużo już dziś wypiłaś...-powiedział
-Przynieś mi drinka -odparłam twardo
-No okej -powiedział kierując się do innego pomieszczenia.Chwile później przyszedł z dwoma szklankami, w których znajdował się alkohol.
-Dzięki -odparłam kiedy podał mi szklankę.
Wieczór zleciał nam mega szybko.Całowaliśmy się parę razy, ale nic więcej.Byliśmy pijani.Rozmawialiśmy o swoich problemach i o partnerach, z którymi kiedyś byliśmy.Nawet nie wiedziałam kiedy usneliśmy.
Rano obudziłam się co prawda z ogromnym bólem głowy,ale u boki przystojnego piłkarza,który jeszcze spał.Postanowiłam się nie budzić i szybko się ulotnić z jego domu.Zawsze tak robiłam i to się chyba nigdy nie zmieni.Następnie nie zauważona wyszłam z domu.
-------------Neymar-----------------------------------------------------------
Kiedy się rano obudziłem nieźle bolała mnie głowa,ale mimo wszystko postanowiłem rozejrzeć się za Dianą,której nigdzie nie mogłem znaleźć.Uśmiechnąłem się,ponieważ myślałem iż właśnie bierze kąpiel.Lecz niestety w łazience także jej nie było.Zrozpaczony poszukiwaniami wróciłem do swojej sypialni,a tam ujrzałem jej zegarek.Tak to był z pewnością jej.Był złoty,a w środku wzór był w kwiatki,ujrzałem tam też napis ,,Na zawsze razem".Poczułem wtedy ukłucie w brzuchu.Czyżbym był zazdrosny?Jak to możliwe?Nie znałem nawet dobrze Diany,a nawet ze sobą nie spaliśmy.Właśnie.Jak to możliwe,że była u mnie zajebista laska,a ja się z nią nie przespałem.Z czego jeszcze na dodatek jestem o nią zazdrosny.Ale najgorsze jest to,że nie mam z nią żadnego kontaktu.A chciałbym jej oddać zegarek.No dobra,chciałbym ją znowu zobaczyć.Jej piękny uśmiech,oczy...wszystko....
 Parę godzin później siedziałem przed telewizorem i oglądałem powtórkę środowego meczu.Jednakże moje myśli cały czas wracały do ślicznej brunetki.Nigdy wcześniej tak nie miałem,żeby myśleć cały czas o jednej dziewczynie i to tak szybko.No cóż Diano Melison wywróciłaś jak na razie moje życie do góry nogami,ale to chyba nawet dobrze.Uśmiechnąłem się na tę myśl.
-------------------------------------------------
Hejka ♥
Jak wam się podoba pierwszy rozdział?
Trochę go schrzaniłam,wiem :)
Lecz następny postaram się napisać lepszy !
Trzymajcie kciuki ;)
 Wierzę w was!
2 KOMENTARZE=2 ROZDZIAŁ ♥ 

No to nieżle ciekawi mnie co zaszło między Neymarem a Mirandą ;)
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny http://barcaismylife.blogspot.com/
Fajny ♥ W tej chwili masz mi dać następny :)))
OdpowiedzUsuńFajny fajny ^^ . Dawaj kolejny ^^
OdpowiedzUsuńA tymczasem zapraszam na zwiastun --> http://feeling-kill-me.blogspot.com/p/zwiastun.html