------------Dwa tygodznie później---------------------------------------------------
                                                                    ***
Moje życie układało się dobrze.Jedynie to potrafię stwierdzić.Odkąd wyprowadziłam się od Alana nie miałam kontaktu z jego zazdrosną ex.Za to Alan przychodził do mnie niemal codziennie.Raz nawet urządziliśmy w moim nowym mieszkaniu imprezę,która za dobrze się nie skończyła.Sąsiedzi poskarżyli się właścicielowi,a moja opinia wśród sąsiadów za dobrze się nie układa.Dogaduję się za to z Claudią.Jest ona bardzo urocza.Mieszka ze swoim chłopakiem Carterem.Są dla mnie bardzo mili i często mi pomagają.Claudia nawet załatwiła mi pracę w biurze,trochę dziwne,że się tam dostałam..,ale okej.Jeśli chodzi o moje życie osobiste to za dużo się nie dzieje.Narkotyki odstawiłam,ale często mnie do nich ciągnie.Nikt nie mówił,że będzie łatwo,ale żeby było aż tak trudno powstrzymać się od nich?O mojej siostrze na razie nie myślę,nawet nie czytałam jej pamiętnika dalej,bo się boję.Może kiedyś to zrobię,ale na razie nie.Nie jestem jeszcze gotowa.
                                                                     *** 
Ubrana w czarną spódnicę,czarną bluzkę i szary żakiet,różowe szpilki zamknełam mieszkanie wędrowałam po Barcelonie z myślą o mojej nowej pracy.Jak tam będzie?Zaprzyjaźnię się z kimś?Ktoś mnie tam w ogóle polubi?Zauważą moje tatuaże?Będą coś do nich mieli?
Trochę zdenerwowana dotarłam wreszcie do miejsca,w którym mam pracować.Weszłam do windy,która miała mnie zaprowadzić na czwarte miejsce.Kiedy na windzie zaistniała cyfra cztery uśmiechnełam się grzecznie i weszłam na piętro.Rozejrzałam się.Pusto.Na prawo też pusto.Hmmm..Co jest?Postanowiłam rozejrzeć się po firmie.Wędrowałam właśnie koło gabinetu prezesa,ale w nim dochodziły jednoznaczne dźwięki.Zaśmiałam się i to jak,ale postanowiłam najpierw zobaczyć co tam się dzieje.Wychyliłam głowę,a moim oczom ukazał się jakiś przystojny blondyn,który leżał na rudowłosej kobiecie,która była w samej bieliźnie.Znowu się zaśmiałam,ale tym razem raczej mnie usłyszeli,bo od razu oderwali się od siebie,a rudowłosa kobieta zaczeła się ubierać.Ja w tym czasie poszłam i usiadłam sobie na krześle jakby nigdy nic.
Po około dwóch minutach moim oczom ukazał się blondyn z rudowłosą kobietą,która błyskawicznie powędrowała do windy,a ja ponownie się uśmiechnełam.
-Dzień Dobry,jestem Pablo Roccuzo,prezes firmy-powiedział i uśmiechnął się zalotnie.-Ty pewnie jesteś Diana Melison,zgadza się?-spytał.
-Tak-powiedziałam nie mogąc powstrzymać uśmiechu pojawiającego się na mojej twarzy.
-Zdaje się,że będzie pani moją sekretarką-odparł.
-Dobrze-powiedziałam.
-Proszę niech pani zapomni co ujrzała parę minut temu-rzekł trochę zawstydzony.
-Czemu miałabym zapominać?-spytałam.
-Jeśli chce pani tu nadal pracować,proszę to zrobić-powiedział i puścił do mnie oczko.A ja zbaraniałam.Ta scena była taka zabawna,a ja nie mogę o niej nikomu powiedzieć, bo zależy mi na pracy.Boshe,co się ze mną dzieje?Tak to miałabym to wszystko gdzieś,ale chciałabym chociaż spróbować zmienić się na lepsze.-Tu będzie pani biurko-powiedział mój prezes,a ja spojrzałam na niego i ujrzałam puste biurko,na którym znajdował się tylko komputer.
-Okej-powiedziałam i położyłam na nim swoją torbę.
Po pół godziny przedstawiania mi co jak i gdzie wreszcie mogłam zasiąść przy moim biurku.Uśmiechnięta poszłam zrobić mojemu szefowi kawę,o którą mnie poprosił.Zapukałam grzecznie do drzwi i weszłam do środka.Kładąc na jego wielkim biurku kawę,którą zrobiłam najlepiej jak mogłam.
-Dziękuję-odparł i uśmiechnął się do mnie szeroko po czym wyszłam i zaczełam wypełniać swoją codzienną robotę. 
                                                               ***
Po pracy postanowiłam pójść na zakupy.Niestety samotnie,ponieważ Claudia musiała jeszcze zostać w pracy,ale powiedziała,że na imprezę się wyrobi.Aaaa właśnie zapomniałabym.Dzisiaj o dwudziestej idziemy do klubu uczcić moją imprezę powitalną,a na taki genialny pomysł wpadł nie kto inny jak Alan.On to by tylko imprezował.
Przechodziłam ze sklepu na sklep,kiedy w końcu zerknełam na zegarek to omal co nie zemdlałam.Była godzina 18!A ja na 19 miała wstawić się w klubie.Zapłaciłam szybko za wybrane przeze mnie ubrania.Głównie miętowe i białe rurki,trzy bluzki każda innego koloru i z innym nadrukiem oraz morelowy żakiet,a do niego dobrałam morelowe szpilki.
Wparowałam do mieszkania i od razu pobiegłam wziąść szybki prysznic,następnie wysuszyłam szybko włosy i stanełam przed garderobą.Nie musiałam długo się zastanawiać,żeby wybór padł właśnie na tę sukienkę.
Dumna,a zarazem bardzo zadowolona ze swojego wyboru wsiadłam do taksówki,która skierowała mnie do chyba najbardziej popularniejszego klubu Barcelony,który się nazywał ,,STAR".
W środku muzyka grała chyba trzy razy głośniej niż przed klubem,ale podobało mi się to.Uwielbiałam głośną muzykę,ale nigdy nie liczyłam się z konsekwencjami,które mogły mnie spotkać za jej nadmiar.Uśmiechnięta powędrowałam do baru i usiadłam czekając na swoich znajomych.Zamówiłam na razie delikatnego drinka i piłam go powoli.Jakie szczęście,że mój pierwszy dzień pracy to właśnie piątek,czyli mogę pić ile chce.
Kiedy tak rozmyślałam przede mną ukazał się ten sam Brazylijczyk,z którym spędziłam noc.Stał przede mną i się cwaniacko uśmiechnął.
-Część piękna-powiedział.
-Hej-odparłam bez żadnego entuzjazmu.
-Może wyjdziemy z klubu i pójdziemy...gdzieś-powiedział i poruszył brwiami zalotnie.
-Czekam na kogoś-zbyłam go.
-Zdradzasz mnie?-spytał.
-pfffff-zadrwiłam i chciałam jak najszybciej,żeby przede mną staneli moi znajomi lecz ten moment nie nadszedł.
-Zatańczysz?-spytał.
-W sumie czemu nie-powiedziałam  z  myślą,że nic mi nie zaszkodzi zatańczyć z przystojnym Brazylijczykiem,który w dalszym ciągu mnie mega pociągał,ale starałam się zachować.
Staneliśmy  na środku parkietu i zaczeliśmy tańczyć.Przetańczyliśmy z trzy piosenki,ale szybko się zmęczyliśmy,więc zamówiliśmy mocnego drinka i z powrotem wróciliśmy na parkiet,rozmawialiśmy na przeróżne tematy.Nie spodziewałam się ,że Brazylijczyk okaże się taki spoko facetem,z którym można porozmawiać na każdy temat.
W końcu się poddaliśmy ze zmęczenia i podeszliśmy z powrotem do baru gdzie spotkaliśmy moich znajomych przedstawiłam im Neymara.Impreza zleciała spokojnie,a ja nie wylądowałam po niej w łóżku Neymara.Byłam zadowolona z siebie,że nie dałam się ulec pokusie.Trochę pijana odleciałam spać.
-----------------------------------------------------------------------------------
I jak wam się podoba nowy rodział?
Proszę o komentarz,jeśli oczywiście czytasz ;)
wtorek, 31 marca 2015
poniedziałek, 23 marca 2015
4.Ja z nim nie sypiałam.
-----------------------------Diana------------------------------------------------------------
Uśmiechnięta powędrowałam wraz z Alanem do dzielnicy i urządziliśmy imprezkę.Było na niej dużo znajomych z dzielnicy,których znałam.Głównie Perrie.Kojarzyłam ją jeszcze sprzed paru lat.Jest osobą,która dużo przeszła.Nie ma ojca,nie ma matki ani rodzeństwa.Wszyscy umarli w niewyjaśnionych do tej pory okolicznościach.Podziwiam ją,bo mimo co ją do tej pory spotkało na jej twarzy i tak pojawia się mnóstwo uśmiechu.Podeszłam do niej i przywitałam ją buziaczkiem w policzek.
-Podobno się wyprowadzasz-spojrzała na mnie.
-Tak-odparłam z uśmiechem na twarzy.
-Skąd miałaś pieniądze?-spytała.
-Zanim tu przyjechałam włamaliśmy się z chłopakami do banku.Było tam sporo kasy i mało czasu,ale udało się-powiedziałam cały czas uśmiechnięta.
-Cieszę się,że ci się jakoś powodzi-powiedziała i klepneła mnie lekko w tyłek.
-Zaraz wracam-powiedziałam i oddaliłam się trochę od głośnych dźwięków muzyki.Odeszłam trochę od mojego od mojego towarzystwa i po prostu zapaliłam papierosa.Musiałam,myślę,że z tego nie jestem w stanie zrezygnować,ale zobaczymy.Rozmyślałam tak nad sensem swojego życia i nagle zauważyłam zbliżającą się do mnie postać.To była Kiera,ale czego chciała?
-Dobrze,że się wyprowadzasz-powiedziała z szyderczym uśmiechem.
-Ja to się cieszę,że nie będę musiała oglądać twojego ryja-odrzekłam uśmiechając się.
-A ja się cieszę,że nie będziesz mi już sypiała z Alanem.
-Ja z nim nie sypiałam-powiedziałam spokojnie.
-Jasne!-krzykneła.-Czy ty kurwa myślisz,że jestem ślepa?
-Szczerze?-spytałam.-Tak.
No dobrze,może trochę przesadziłam.Mogłam pamiętać,że ta kobieta jest nienormalna i nie stwarzać jej powodów do uderzenia mnie.Jej ręka powędrowała szybko jak i zarazem mocno i uderzyła mnie mocno w twarz.Nieźle się wkurzyłam.Bo co?Myśli,że jestem jakąś tanią dziwką,która się nie umie bić?O nie nie nie.Takie numery to nie ze mną.Równie szybko jak ona mnie uderzyłam ją prosto w twarz na co ona aż złapała się za miejsce właśnie uderzone przeze mnie.Na mojej twarzy pojawił się uśmiech wygranej,na co oddaliłam się,ale niestety Kiera nie dawała za wygraną.Rzuciła się na mnie i wywaliła mnie,a chwilę potem już na mnie leżała i uderzała pięścią moją twarz.Wokół nas zebrało się sporo już osób,którzy nie zamierzali nas od siebie odciągnąć co mnie bardzo zdziwiło.W końcu się wkurzyłam i zwaliłam ją z siebie za pomocą nóg.Wstałam z resztą tak jak ona i rzuciłam się na nią.Ona jednak zrobiła unik i od razu zaatakowała.Zrobiłam szybki unik,a zaraz potem błyskawicznie ją kopnełam na co ona upadła na ziemię i już chciała wstać,ale ja ponownie ją kopnełam.Kiedy leżała podbiegłam do niej i po prostu ją biłam w twarz z czego ona próbowała się na początku osłaniać rękami,ale potem zmęczona zrezygnowana.
Bójka się skończyła kiedy przyleciał Alan i Diego(mój były) i odciągneli mnie od niej.Z czego ja zła zaczełam ich wyzywać,żeby mnie puścili,ale oni mnie kompletnie olali i zanieśli do mieszkania,w którym jak na razie mieszkałam z Alanem.Usiadłam spokojnie na łóżku i siedziałam w milczeniu prze około minutę,w końcu odezwał się Alan.
-Wiedziałem,że się w końcu pobijecie-powiedział i poruszył zabawnie brwiami.
-Hej!I tak chyba poszło o ciebie-powiedziałam.-Ona jest o ciebie cholernie zazdrosna-przyznałam.
-Wiem,ale jak to o mnie?-spytał.-Lecisz na mnie?
-Chciałbyś!-rzuciłam w niego poduszką.
-No chciałbym-powiedział.-Okej,pójdę zobaczyć co z Kierą-powiedział i puścił mi oczko,po czym wyszedł.Zostawił mnie z nieodzywającym się do tej pory Diego,ale kiedy Alan wyszedł Diego od razu zaczął konwersację.
-Lecisz na niego?-spytał,a ja spojrzałam na niego,po czym zauważyłam w jego oczach powagę.Nie żartował.Serio?Czy wyglądam jakbym była zakochana w Alanie?Przecież jest moim bardzo dobrym przyjacielem.Dlaczego akurat miałabym się w nim zakochać?A tak w ogóle to czemu on o to pyta?
-Wydało się-omal nie powstrzymałam się od śmiechu.
-Jak to?-wykrzyczał.
-Zawsze mnie pociągał.Nawet kiedy byliśmy jeszcze razem-powiedziałam.
-Ty.....-urwał i kopnął mocno w kanapę.
-Ej-powiedziałam i wybuchnełam śmiechem,a on się na mnie patrzył jak na głupią,po czym dołączył do mnie i razem zaczeliśmy się śmiać.
-Ale mnie nabrałaś-powiedział kiedy przestaliśmy się w końcu śmiać,a trwało to dość długo.
-No wiem-powiedziałam i ponownie zaczełam się śmiać.
-Na serio się nabrałem.-rzekł poważnie.
-Wiem,było widać po twojej minie.-odparłam.
-Kiedy....kiedy byliśmy razem zdradzałaś mnie?-spytał po chwili milczenia.
-Nie-powiedziałam.
-Serio?-spytał.
-No,a dlaczego miałabym ci ściemniać?-odpowiedziałam pytaniem.
-W sumie nie wiem.Do tej pory myślałem,że ze mną zerwałaś dlatego,że byłem kiepski w łóżku-powiedział.
-Nie no coś ty-wybuchnełam śmiechem.
-To dlaczego ze mną zerwałaś?-spytał nagle,ale do mieszkania wszedł własnie Alan z uśmiechem na twarzy.
-Co się tak śmiejesz?-spytałam go.
-Kiera,powiedziała,że jestem twój-oznajmił.-No więc...bierz mnie!
-Chciałabyś!-wykrzyczałam.-Ja idę się schlać-oznajmiła po czym wyszłam.Skierowałam się do Perrie po czym pogadałyśmy chwilę,a ja wypiłam parę piw....
---------------------------Alan--------------------------------------------------
-Co z tobą?-spytałem.
-Ze mną?Nic,no coś ty...-urwał.
-Jasne-stwierdziłem.
-Ja po prostu...nadal ją kocham-powiedział.
-Dianę?-spytałem wryty.-Przecież zaraz po zerwaniu powiedziałeś,że dobrze iż zerwaliście,bo ten związek nie miał przyszłości-dodałem.
-Kłamałem-powiedział po czym założył ręce na głowę.
-Stary,wyluzuj!-próbowałem go pocieszyć.
-Weź tu wyluzuj!Ona nadal mi się podoba!
-Przejdzie ci,zobaczysz-powiedziałem.
-Mam nadzieję-powiedział.-Idziemy?
-Jasne.
-----------------------------------------Diana----------------------------------------
Po dwóch godzinach picia alkoholu miałam dość.Skierowałam się w stronę mojego mieszkania,ale nagle wpadłam na kogoś.Nie wiedziałam kto to,ale ledwo co dostrzegłam Diega.Był tak samo pijany jak ja.Nie wiem dokładnie co się stało,ale prawdopodobnie poszedł ze mną do mieszkania Alana.A tam,chyba przespaliśmy się ze sobą...
Rano obudziłam się z mega kacykiem,ale szczegół.Ujrzałam obok siebie Diega,który delikatnie dotykał palcami moich pleców.
-Co ty tu robisz?-spytałam.
-Nic nie pamiętasz?
-O mój boże czy ja zrobiłam ci dobrze?!-wykrzyczałam.
-Tak-powiedział i szeroko się uśmiechnął.
-O kur*a-powiedziałam i pobiegłam do łazienki.Wskoczyłam szybko pod prysznic następnie wysuszyłam włosy i splotłam je w kucyka.Po chwili wyszłam z toalety w samym ręczniku,żeby wziąść z szafy jakieś ubrania na dzisiaj.
-Heeej-powiedział Diego.
-O cześć,ty nadal tu jesteś.
-Jestem-powiedział.-Było wspaniale.
-Zapomnijmy o tym-powiedziałam nagle.
-Ale jak to?-spytał.
-Byłam pijana-odrzekłam i nie słysząc nic z jego ust żadnej odpowiedzi powędrowałam do toalety i ubrałam się w to ;
Wkurzona sama na siebie powędrowałam podpisać umowę na mieszkanie.
---------------------
Czytasz ? Komentujesz !
2 komentarze =Next
   
  
Uśmiechnięta powędrowałam wraz z Alanem do dzielnicy i urządziliśmy imprezkę.Było na niej dużo znajomych z dzielnicy,których znałam.Głównie Perrie.Kojarzyłam ją jeszcze sprzed paru lat.Jest osobą,która dużo przeszła.Nie ma ojca,nie ma matki ani rodzeństwa.Wszyscy umarli w niewyjaśnionych do tej pory okolicznościach.Podziwiam ją,bo mimo co ją do tej pory spotkało na jej twarzy i tak pojawia się mnóstwo uśmiechu.Podeszłam do niej i przywitałam ją buziaczkiem w policzek.
-Podobno się wyprowadzasz-spojrzała na mnie.
-Tak-odparłam z uśmiechem na twarzy.
-Skąd miałaś pieniądze?-spytała.
-Zanim tu przyjechałam włamaliśmy się z chłopakami do banku.Było tam sporo kasy i mało czasu,ale udało się-powiedziałam cały czas uśmiechnięta.
-Cieszę się,że ci się jakoś powodzi-powiedziała i klepneła mnie lekko w tyłek.
-Zaraz wracam-powiedziałam i oddaliłam się trochę od głośnych dźwięków muzyki.Odeszłam trochę od mojego od mojego towarzystwa i po prostu zapaliłam papierosa.Musiałam,myślę,że z tego nie jestem w stanie zrezygnować,ale zobaczymy.Rozmyślałam tak nad sensem swojego życia i nagle zauważyłam zbliżającą się do mnie postać.To była Kiera,ale czego chciała?
-Dobrze,że się wyprowadzasz-powiedziała z szyderczym uśmiechem.
-Ja to się cieszę,że nie będę musiała oglądać twojego ryja-odrzekłam uśmiechając się.
-A ja się cieszę,że nie będziesz mi już sypiała z Alanem.
-Ja z nim nie sypiałam-powiedziałam spokojnie.
-Jasne!-krzykneła.-Czy ty kurwa myślisz,że jestem ślepa?
-Szczerze?-spytałam.-Tak.
No dobrze,może trochę przesadziłam.Mogłam pamiętać,że ta kobieta jest nienormalna i nie stwarzać jej powodów do uderzenia mnie.Jej ręka powędrowała szybko jak i zarazem mocno i uderzyła mnie mocno w twarz.Nieźle się wkurzyłam.Bo co?Myśli,że jestem jakąś tanią dziwką,która się nie umie bić?O nie nie nie.Takie numery to nie ze mną.Równie szybko jak ona mnie uderzyłam ją prosto w twarz na co ona aż złapała się za miejsce właśnie uderzone przeze mnie.Na mojej twarzy pojawił się uśmiech wygranej,na co oddaliłam się,ale niestety Kiera nie dawała za wygraną.Rzuciła się na mnie i wywaliła mnie,a chwilę potem już na mnie leżała i uderzała pięścią moją twarz.Wokół nas zebrało się sporo już osób,którzy nie zamierzali nas od siebie odciągnąć co mnie bardzo zdziwiło.W końcu się wkurzyłam i zwaliłam ją z siebie za pomocą nóg.Wstałam z resztą tak jak ona i rzuciłam się na nią.Ona jednak zrobiła unik i od razu zaatakowała.Zrobiłam szybki unik,a zaraz potem błyskawicznie ją kopnełam na co ona upadła na ziemię i już chciała wstać,ale ja ponownie ją kopnełam.Kiedy leżała podbiegłam do niej i po prostu ją biłam w twarz z czego ona próbowała się na początku osłaniać rękami,ale potem zmęczona zrezygnowana.
Bójka się skończyła kiedy przyleciał Alan i Diego(mój były) i odciągneli mnie od niej.Z czego ja zła zaczełam ich wyzywać,żeby mnie puścili,ale oni mnie kompletnie olali i zanieśli do mieszkania,w którym jak na razie mieszkałam z Alanem.Usiadłam spokojnie na łóżku i siedziałam w milczeniu prze około minutę,w końcu odezwał się Alan.
-Wiedziałem,że się w końcu pobijecie-powiedział i poruszył zabawnie brwiami.
-Hej!I tak chyba poszło o ciebie-powiedziałam.-Ona jest o ciebie cholernie zazdrosna-przyznałam.
-Wiem,ale jak to o mnie?-spytał.-Lecisz na mnie?
-Chciałbyś!-rzuciłam w niego poduszką.
-No chciałbym-powiedział.-Okej,pójdę zobaczyć co z Kierą-powiedział i puścił mi oczko,po czym wyszedł.Zostawił mnie z nieodzywającym się do tej pory Diego,ale kiedy Alan wyszedł Diego od razu zaczął konwersację.
-Lecisz na niego?-spytał,a ja spojrzałam na niego,po czym zauważyłam w jego oczach powagę.Nie żartował.Serio?Czy wyglądam jakbym była zakochana w Alanie?Przecież jest moim bardzo dobrym przyjacielem.Dlaczego akurat miałabym się w nim zakochać?A tak w ogóle to czemu on o to pyta?
-Wydało się-omal nie powstrzymałam się od śmiechu.
-Jak to?-wykrzyczał.
-Zawsze mnie pociągał.Nawet kiedy byliśmy jeszcze razem-powiedziałam.
-Ty.....-urwał i kopnął mocno w kanapę.
-Ej-powiedziałam i wybuchnełam śmiechem,a on się na mnie patrzył jak na głupią,po czym dołączył do mnie i razem zaczeliśmy się śmiać.
-Ale mnie nabrałaś-powiedział kiedy przestaliśmy się w końcu śmiać,a trwało to dość długo.
-No wiem-powiedziałam i ponownie zaczełam się śmiać.
-Na serio się nabrałem.-rzekł poważnie.
-Wiem,było widać po twojej minie.-odparłam.
-Kiedy....kiedy byliśmy razem zdradzałaś mnie?-spytał po chwili milczenia.
-Nie-powiedziałam.
-Serio?-spytał.
-No,a dlaczego miałabym ci ściemniać?-odpowiedziałam pytaniem.
-W sumie nie wiem.Do tej pory myślałem,że ze mną zerwałaś dlatego,że byłem kiepski w łóżku-powiedział.
-Nie no coś ty-wybuchnełam śmiechem.
-To dlaczego ze mną zerwałaś?-spytał nagle,ale do mieszkania wszedł własnie Alan z uśmiechem na twarzy.
-Co się tak śmiejesz?-spytałam go.
-Kiera,powiedziała,że jestem twój-oznajmił.-No więc...bierz mnie!
-Chciałabyś!-wykrzyczałam.-Ja idę się schlać-oznajmiła po czym wyszłam.Skierowałam się do Perrie po czym pogadałyśmy chwilę,a ja wypiłam parę piw....
---------------------------Alan--------------------------------------------------
-Co z tobą?-spytałem.
-Ze mną?Nic,no coś ty...-urwał.
-Jasne-stwierdziłem.
-Ja po prostu...nadal ją kocham-powiedział.
-Dianę?-spytałem wryty.-Przecież zaraz po zerwaniu powiedziałeś,że dobrze iż zerwaliście,bo ten związek nie miał przyszłości-dodałem.
-Kłamałem-powiedział po czym założył ręce na głowę.
-Stary,wyluzuj!-próbowałem go pocieszyć.
-Weź tu wyluzuj!Ona nadal mi się podoba!
-Przejdzie ci,zobaczysz-powiedziałem.
-Mam nadzieję-powiedział.-Idziemy?
-Jasne.
-----------------------------------------Diana----------------------------------------
Po dwóch godzinach picia alkoholu miałam dość.Skierowałam się w stronę mojego mieszkania,ale nagle wpadłam na kogoś.Nie wiedziałam kto to,ale ledwo co dostrzegłam Diega.Był tak samo pijany jak ja.Nie wiem dokładnie co się stało,ale prawdopodobnie poszedł ze mną do mieszkania Alana.A tam,chyba przespaliśmy się ze sobą...
Rano obudziłam się z mega kacykiem,ale szczegół.Ujrzałam obok siebie Diega,który delikatnie dotykał palcami moich pleców.
-Co ty tu robisz?-spytałam.
-Nic nie pamiętasz?
-O mój boże czy ja zrobiłam ci dobrze?!-wykrzyczałam.
-Tak-powiedział i szeroko się uśmiechnął.
-O kur*a-powiedziałam i pobiegłam do łazienki.Wskoczyłam szybko pod prysznic następnie wysuszyłam włosy i splotłam je w kucyka.Po chwili wyszłam z toalety w samym ręczniku,żeby wziąść z szafy jakieś ubrania na dzisiaj.
-Heeej-powiedział Diego.
-O cześć,ty nadal tu jesteś.
-Jestem-powiedział.-Było wspaniale.
-Zapomnijmy o tym-powiedziałam nagle.
-Ale jak to?-spytał.
-Byłam pijana-odrzekłam i nie słysząc nic z jego ust żadnej odpowiedzi powędrowałam do toalety i ubrałam się w to ;
Wkurzona sama na siebie powędrowałam podpisać umowę na mieszkanie.
---------------------
Czytasz ? Komentujesz !
2 komentarze =Next
sobota, 21 marca 2015
3.Nie wiem,czy to możliwe jest w tak krótkim czasie,ale zakochałem się.Chyba.
-Tym razem mi nie uciekniesz-powiedział i wbij swoje usta w moje ....
Odwzajemniałam jego pocałunku,ponieważ...rozpalały mnie od środka.On był taki seksowny.Myślę,że żadna laska by mu się nie oparła,Nie mogłaby.Kiedy w końcu zabrakło nam tchu odsuneliśmy się od siebie,a on spojrzał mi głęboko w oczy.
-Chyba skończę w psychiatryku-oznajmił,a ja się uśmiechnełam.
-Chyba muszę iść-powiedziałam,a on podszedł do szafki po czym wyjął stamtąd moją zgubę,a mianowicie mój kochany zegarek,po czym podał mi go.-Dzięki,myślałam,że zgubiłam,a on się szeroko uśmiechnął.
-Nie idź-powiedział nagle.
-Czemu?-spytałam.
-Bo będę tęsknił-odparł.
-Pff,za mną?No chyba nie-powiedziałam.
-No chyba tak-stwierdził i się uśmiechnął.-Nawet sobie nie wyobrażasz,jak przeżywałem,gdy rano ciebie nie było.
-Hmmm,poleciałeś do blondynki?
-Jesteś zazdrosna?-spytał.
-Nie mam o co,w ogóle się nie znamy-odpowiedziałam.
-W sumie....-jęknął.
-Na serio już pójdę-powiedziałam.
-Chociaż daj mi swój numer-powiedział.
-No dobra-powiedziałam i wyjełam z torebki karteczkę i długopis i napisałam na niej mój numer telefonu.No dobra,zmieniłam ostatnią cyferkę,ale trudno.-Paaaa-wykrzyczałam i wyszłam z jego domu.Skierowałam się najpierw na drobne zakupy po czym kupiłam tylko dresy.Reszta mi się kompletnie nie spodobała.Kiedy wparowałam do mieszkania ujrzałam tam śpiącego Alana.Postanowiłam wziąść długą kąpiel.Trwała ona około półtora godziny.No niestety.Kocham długie kąpiele,tak już miałam.
Kiedy wyszłam z wanny,wytarłam się dokładnie i ubrałam w bieliznę.Wysuszyłam włosy,a następnie podeszłam do garderoby postanowiłam się ubrać w coś cieplejszego,bo była trochę chłodnawa pogoda,więc wybór padł na to;
Ubrana już postanowiłam wyjść się rozejrzeć.Spacerowałam po okolicy paląc papierosa i rozmyślając.Moja myśl ponownie wróciła do mojej siostry,ale szybko ją spławiłam.Nie chciałam o tym myśleć.Postanowiłam,że lepiej by było,gdybym się czymś zajeła.Czymś co mnie wciągnie.Ale czym?Zawsze chciałam pójść na studia.Mieć swoje własne mieszkanie i rodzinę.Mimo iż to ostatnie się na pewno nie spełni,postanowiłam rozejrzeć się za studiami.Może mi się jakoś uda?Skoro moja siostra chciała,żebym się zmieniła,postaram się to dla niej zrobić,ale stopniowo,bo kocham swoje życie.
Weszłam do sklepu meblowego.Ujrzałam tam piękne meble i uśmiechnełam się na tę myśl.Kupię sobie mieszkanie,może i nie będzie ogromne,ale będzie moje.Tylko moje.Tylko,że miałam w Barcelonie być tylko tydzień,ale chciałabym tu zostać na dłużej.
Od razu pomaszerowałam po gazety i oglądałam się za kilkoma ogłoszeniami z napisami ,,Wynajmę".Raz nawet zadzwoniłam spytać się co i jak,ale cena okazała się być zbyt droga.Pomaszerowałam jeszcze do sklepu z ubraniami i postanowiłam kupić sobie jakąś zajebistą sukienkę.Po długim szukaniu wreszcie mi się jakaś spodobała.
Zadowolona pomaszerowałam do mojego aktualnego miejsca zamieszkania.Ale kiedy byłam już w pobliży usłyszałam głośną muzykę.W sumie miałam ogromną ochotę się nachlać,więc czemu nie?Odłożyłam torbę i skierowałam się w stronę gdzie grała głośno muzyka.....
---------------------------------Neymar-------------------------------------------------------
Kiedy wróciłem z treningu od razu postanowiłem zadzwonić do Diany,aby się z nią ponownie umówić.Nie wiem,czy to możliwe jest w tak krótkim czasie,ale zakochałem się.Chyba.Wpisałem numer telefonu z karteczki i zadzwoniłem odebrała po drugim sygnale,a ja od razu postanowiłem przejąć kontrolę nad rozmową.
-Cześć tu Ney,chciałem się z tobą umówić-powiedziałem.
-Słucham?-odezwał się jakiś męski głos.
-Oj przepraszam,dałby mi pan Dianę-powiedziałem trochę zawstydzony,ale mimo to nie interesowało mnie,że odebrał może jej chłopak czy tam narzeczony.Ona będzie moja.
-Nie znam-odezwał się ponownie jakiś facet.
-Jak to?-spytałem.-To czyj to numer telefonu.
-Mój -odezwał się znowu męski głos.
-Aha,to przepraszam,do widzenia.-powiedziałem i się rozłączyłem.Ale mi było głupio.Diana dała mi zły numer telefonu.Niech ją szlag.Jak tak rozmyślałem postanowiłem się napić jednego piwa potem drugiego,ale odwiedziła mnie Allie,a potem już nie wiem sam co się działo....
--------------------Diana------------------------------------
Rano obudziłam się z potwornym kacem.Jednym okiem zerknełam na zegarek,a na nim widniała godzina 14:16.
-No nieźle-powiedziałam sama do siebie,po czym wstałam i udałam się do łazienki.Wziełam zimny prysznic,żeby się do końca obudzić,po czym wyszłam i wysuszyłam sobie włosy.Następnie powędrowałam do kuchni i po długim szukaniu proszka wreszcie go wziełam.Po chwili głowa mnie już nie bolała,a ja postanowiłam się ubrać to :
   
Tak wiem,zwariowałam.Zazwyczaj się tak nie ubierałam,ale zrobiłam dzisiaj sobie wyjątek.Przeglądałam się cały czas w lustrze,ale nagle ocknął się Alan.
-Co robisz?-spytał.
-Właśnie zaraz wychodzę-odpowiedziałam.
-Gdzie?
-Obejrzeć mieszkanie-oznajmiłam.
-Jak to?-ciągle dopytywał.
-Spodobało mi się tu i chciałabym tutaj zamieszkać-powiedziałam i się uśmiechnełam.
-Zwariowałaś,ale pójdę z tobą-powiedział i od razu poleciał do toalety.Po pięciu minutach wrócił ubrany i z uśmiechem na twarzy.
Pospacerowaliśmy i po około godzinie byliśmy już na miejscu.Weszliśmy do jakiegoś bloku,a tam zauważyliśmy siwego mężczyznę,który jak nas zobaczył od razu się uśmiechnął.
-Dzień Dobry,to pani dzwoniła,aby obejrzeć mieszkanie?-spytał.
-Tak-odpowiedziałam.
-No to zapraszam-powiedział i zaprowadził nas pod drzwi z numerkiem 13.Cholera.Może nie powinnam kupować tego mieszkania?Pechowa cyferka nie za dobrze wróży...Ale no cóż postanowiłam najpierw je obejrzeć.
Mieszkanie składało się z kuchni,jadalni,salonu,ogromnej łazienki i jeszcze z trzech pokoi.Podobało mi się to mieszkanie i nie zważając już w ogóle na numer mieszkania postanowiłam je wynająć.Następnego dnia miałam się zjawić na podpisanie umowy.Coś czuję,że moje życie się zmieni.Powędrowaliśmy z Alanem jeszcze do sklepu meblowego pooglądać meble,ale żadne szczególne nam do oka nie wpadły.Kiedy chodziliśmy tak po parku wpadłam na bruneta,którego już doskonale znałam ..
-Przepraszam-wyszeptał i spojrzał mi w oczy.-Diana?-spytał.
-Tak-odpowiedziałam uśmiechnięta.
-Nie poznałem cię ...-urwał.-Wyglądasz inaczej-dodał.
-To chyba dobrze-odparłam i odeszłam.Po czym Alan powiedział.
-Musimy to oblać!-krzyczał.
-------------------------Neymar---------------------------------------------------
Kiedy ujrzałem Dianę,byłem bardzo zaskoczony.Moja pierwsza myśl : ,,zawsze jest piękna,nieważne w co jest ubrana".Ale później pomyślałem,gdzie ta Diana,którą poznałem?Taka Diana mi się podobała.Nawet bardzo,teraz nie wiem co o tym myśleć.
----------------------------------------------------------------------------------
Cześć Kochani!
Przepraszam,że długo nie pisałam :(
Brak weny :/
Jak wam się podoba ten rozdział?
Czy Diana się zmieniła?
Dalej się będzie Neymarowi podobać?
Czytasz?--------------------------------->Komentujesz ;)
A tak w ogóle to zmieniłam wygląd bloga !
   
  
  
Odwzajemniałam jego pocałunku,ponieważ...rozpalały mnie od środka.On był taki seksowny.Myślę,że żadna laska by mu się nie oparła,Nie mogłaby.Kiedy w końcu zabrakło nam tchu odsuneliśmy się od siebie,a on spojrzał mi głęboko w oczy.
-Chyba skończę w psychiatryku-oznajmił,a ja się uśmiechnełam.
-Chyba muszę iść-powiedziałam,a on podszedł do szafki po czym wyjął stamtąd moją zgubę,a mianowicie mój kochany zegarek,po czym podał mi go.-Dzięki,myślałam,że zgubiłam,a on się szeroko uśmiechnął.
-Nie idź-powiedział nagle.
-Czemu?-spytałam.
-Bo będę tęsknił-odparł.
-Pff,za mną?No chyba nie-powiedziałam.
-No chyba tak-stwierdził i się uśmiechnął.-Nawet sobie nie wyobrażasz,jak przeżywałem,gdy rano ciebie nie było.
-Hmmm,poleciałeś do blondynki?
-Jesteś zazdrosna?-spytał.
-Nie mam o co,w ogóle się nie znamy-odpowiedziałam.
-W sumie....-jęknął.
-Na serio już pójdę-powiedziałam.
-Chociaż daj mi swój numer-powiedział.
-No dobra-powiedziałam i wyjełam z torebki karteczkę i długopis i napisałam na niej mój numer telefonu.No dobra,zmieniłam ostatnią cyferkę,ale trudno.-Paaaa-wykrzyczałam i wyszłam z jego domu.Skierowałam się najpierw na drobne zakupy po czym kupiłam tylko dresy.Reszta mi się kompletnie nie spodobała.Kiedy wparowałam do mieszkania ujrzałam tam śpiącego Alana.Postanowiłam wziąść długą kąpiel.Trwała ona około półtora godziny.No niestety.Kocham długie kąpiele,tak już miałam.
Kiedy wyszłam z wanny,wytarłam się dokładnie i ubrałam w bieliznę.Wysuszyłam włosy,a następnie podeszłam do garderoby postanowiłam się ubrać w coś cieplejszego,bo była trochę chłodnawa pogoda,więc wybór padł na to;
Ubrana już postanowiłam wyjść się rozejrzeć.Spacerowałam po okolicy paląc papierosa i rozmyślając.Moja myśl ponownie wróciła do mojej siostry,ale szybko ją spławiłam.Nie chciałam o tym myśleć.Postanowiłam,że lepiej by było,gdybym się czymś zajeła.Czymś co mnie wciągnie.Ale czym?Zawsze chciałam pójść na studia.Mieć swoje własne mieszkanie i rodzinę.Mimo iż to ostatnie się na pewno nie spełni,postanowiłam rozejrzeć się za studiami.Może mi się jakoś uda?Skoro moja siostra chciała,żebym się zmieniła,postaram się to dla niej zrobić,ale stopniowo,bo kocham swoje życie.
Weszłam do sklepu meblowego.Ujrzałam tam piękne meble i uśmiechnełam się na tę myśl.Kupię sobie mieszkanie,może i nie będzie ogromne,ale będzie moje.Tylko moje.Tylko,że miałam w Barcelonie być tylko tydzień,ale chciałabym tu zostać na dłużej.
Od razu pomaszerowałam po gazety i oglądałam się za kilkoma ogłoszeniami z napisami ,,Wynajmę".Raz nawet zadzwoniłam spytać się co i jak,ale cena okazała się być zbyt droga.Pomaszerowałam jeszcze do sklepu z ubraniami i postanowiłam kupić sobie jakąś zajebistą sukienkę.Po długim szukaniu wreszcie mi się jakaś spodobała.
Zadowolona pomaszerowałam do mojego aktualnego miejsca zamieszkania.Ale kiedy byłam już w pobliży usłyszałam głośną muzykę.W sumie miałam ogromną ochotę się nachlać,więc czemu nie?Odłożyłam torbę i skierowałam się w stronę gdzie grała głośno muzyka.....
---------------------------------Neymar-------------------------------------------------------
Kiedy wróciłem z treningu od razu postanowiłem zadzwonić do Diany,aby się z nią ponownie umówić.Nie wiem,czy to możliwe jest w tak krótkim czasie,ale zakochałem się.Chyba.Wpisałem numer telefonu z karteczki i zadzwoniłem odebrała po drugim sygnale,a ja od razu postanowiłem przejąć kontrolę nad rozmową.
-Cześć tu Ney,chciałem się z tobą umówić-powiedziałem.
-Słucham?-odezwał się jakiś męski głos.
-Oj przepraszam,dałby mi pan Dianę-powiedziałem trochę zawstydzony,ale mimo to nie interesowało mnie,że odebrał może jej chłopak czy tam narzeczony.Ona będzie moja.
-Nie znam-odezwał się ponownie jakiś facet.
-Jak to?-spytałem.-To czyj to numer telefonu.
-Mój -odezwał się znowu męski głos.
-Aha,to przepraszam,do widzenia.-powiedziałem i się rozłączyłem.Ale mi było głupio.Diana dała mi zły numer telefonu.Niech ją szlag.Jak tak rozmyślałem postanowiłem się napić jednego piwa potem drugiego,ale odwiedziła mnie Allie,a potem już nie wiem sam co się działo....
--------------------Diana------------------------------------
Rano obudziłam się z potwornym kacem.Jednym okiem zerknełam na zegarek,a na nim widniała godzina 14:16.
-No nieźle-powiedziałam sama do siebie,po czym wstałam i udałam się do łazienki.Wziełam zimny prysznic,żeby się do końca obudzić,po czym wyszłam i wysuszyłam sobie włosy.Następnie powędrowałam do kuchni i po długim szukaniu proszka wreszcie go wziełam.Po chwili głowa mnie już nie bolała,a ja postanowiłam się ubrać to :
Tak wiem,zwariowałam.Zazwyczaj się tak nie ubierałam,ale zrobiłam dzisiaj sobie wyjątek.Przeglądałam się cały czas w lustrze,ale nagle ocknął się Alan.
-Co robisz?-spytał.
-Właśnie zaraz wychodzę-odpowiedziałam.
-Gdzie?
-Obejrzeć mieszkanie-oznajmiłam.
-Jak to?-ciągle dopytywał.
-Spodobało mi się tu i chciałabym tutaj zamieszkać-powiedziałam i się uśmiechnełam.
-Zwariowałaś,ale pójdę z tobą-powiedział i od razu poleciał do toalety.Po pięciu minutach wrócił ubrany i z uśmiechem na twarzy.
Pospacerowaliśmy i po około godzinie byliśmy już na miejscu.Weszliśmy do jakiegoś bloku,a tam zauważyliśmy siwego mężczyznę,który jak nas zobaczył od razu się uśmiechnął.
-Dzień Dobry,to pani dzwoniła,aby obejrzeć mieszkanie?-spytał.
-Tak-odpowiedziałam.
-No to zapraszam-powiedział i zaprowadził nas pod drzwi z numerkiem 13.Cholera.Może nie powinnam kupować tego mieszkania?Pechowa cyferka nie za dobrze wróży...Ale no cóż postanowiłam najpierw je obejrzeć.
Mieszkanie składało się z kuchni,jadalni,salonu,ogromnej łazienki i jeszcze z trzech pokoi.Podobało mi się to mieszkanie i nie zważając już w ogóle na numer mieszkania postanowiłam je wynająć.Następnego dnia miałam się zjawić na podpisanie umowy.Coś czuję,że moje życie się zmieni.Powędrowaliśmy z Alanem jeszcze do sklepu meblowego pooglądać meble,ale żadne szczególne nam do oka nie wpadły.Kiedy chodziliśmy tak po parku wpadłam na bruneta,którego już doskonale znałam ..
-Przepraszam-wyszeptał i spojrzał mi w oczy.-Diana?-spytał.
-Tak-odpowiedziałam uśmiechnięta.
-Nie poznałem cię ...-urwał.-Wyglądasz inaczej-dodał.
-To chyba dobrze-odparłam i odeszłam.Po czym Alan powiedział.
-Musimy to oblać!-krzyczał.
-------------------------Neymar---------------------------------------------------
Kiedy ujrzałem Dianę,byłem bardzo zaskoczony.Moja pierwsza myśl : ,,zawsze jest piękna,nieważne w co jest ubrana".Ale później pomyślałem,gdzie ta Diana,którą poznałem?Taka Diana mi się podobała.Nawet bardzo,teraz nie wiem co o tym myśleć.
----------------------------------------------------------------------------------
Cześć Kochani!
Przepraszam,że długo nie pisałam :(
Brak weny :/
Jak wam się podoba ten rozdział?
Czy Diana się zmieniła?
Dalej się będzie Neymarowi podobać?
Czytasz?--------------------------------->Komentujesz ;)
A tak w ogóle to zmieniłam wygląd bloga !
piątek, 13 marca 2015
2.Bardzo chciała,żebyś tu była.Żebyś nas poznała.Chciała,żebyś się zmieniła.
Wparowałam do mieszkania Alana,a tam co?Alan sobie tak słodko śpi...,ale nie sam.
Ujrzałam tam moją piękną i uroczą Kierę.Super.Spali ze sobą,nie to,że jestem zazdrosna,tylko po prostu nienawidzę Kiery.Znienawidziłam jej od razu.Więc postanowiłam zrobić jej troszeczkę na złość.
-Wstawać!-krzyknełam,a Alan spadł aż z łóżka.No nie powiem...czego się tu spodziewać?Był nagi.Dokładnie taki jak sobie go zapamiętałam.
-Co jest?-odezwała się moja kochana Kiera.
-Jak to co?-spytałam.-Jest godzina 13,chciałabym tu jakoś przez tydzień pomieszkać-odpowiedziałam sobie sama na pytanie.
-No dobra,dobra-powiedział Alan.-Kiera,błagam cię wyjdź-dodał.
-Ale jak to...-urwała.
-Wynoś się stąd!Głucha?-spytałam,a ona od razu powędrowała w stronę wyjścia i mocno walneła drzwiami.
-Co ci?-spytał.-Zazdrosna?
-Nie,po prostu ona mnie wkurza-powiedziałam.
-Lepiej,żeby się trzymała z daleka od ciebie-powiedział ze śmiechem.
-Mówi to osoba,która zaprowadza ją do mojego łóżka-powiedziałam.
-Oj byłem pijany-odparł.
-Jak zawsze.
-A ty gdzie byłaś?-spytał.
-W sumie to chyba w domu jakiegoś piłkarza-odparłam.
-Czyli,że się dobrze bawiliście-powiedział i poruszył zabawnie brwiami.
Nie spaliśmy ze sobą-powiedziałam i wyjełam z lodówki mleko,bo zamierzałam sobie zrobić płatki.
-Oł-jeknął.
-No właśnie-powiedziałam poirytowana.
-Wiesz jak masz ochotę to...-nie dokończył,bo zdążyłam mu przerwać.
-NIE!-wkrzasnełam.
-Jestem aż taki okropny?-spytał.
-Nie no coś ty-powiedziałam.
-A dasz buziaczka?-spytał.
-Pewnie-powiedziałam i pocałowałam go czule w usta.
Następnie postanowiłam zadzwonić do Amandy,która dała mi numer telefonu do siebie podczas pogrzebu.Chciałam się z nią spotkać na spokojnie i porozmawiać na temat mojej siostry.Oczywiście pogadać także o sprawach finansowych,bo za pogrzeb podobno się zbierali.
-Hallo?-usłyszałam głos Amandy.
-Cześć,tu Diana,chciałabym się z tobą spotkać-powiedziałam.
-Oczywiście,mam czas za dwie godzinki,co ty na to?-spytała.
-Okey-powiedziałam.-To gdzie?
-W kawiarni ,,Elena Cafe"?-spytała.
-Dobrze-powiedziałam i się rozłączyłam.Na szczęście wiedziałam gdzie znajduje się to miejsce,ponieważ ostatnio jak spacerowałam zauważyłam tam luksusową kawiarnię.Oczywiście pieniądze nigdy nie stanowiły dla mnie problemu,zawsze starczało mi na wszystko.
Od razu kiedy się rozłączyłam powędrowałam do toalety,a następnie znajdowałam się w wannie.Było bosko.Spojrzałam na zegarek była godzina 14:45.Postanowiłam więc wyjść,bo miałam jeszcze wysuszyć sobie włosy.
Wysuszyłam włosy,a następnie powędrowałam szybko do szafki z ubraniami,na szczęście Alan spał.Postanowiłam się ubrać w coś takiego ;
Spojrzałam znowu na zegarek,a tam się świeciła godzina 15:39.Okey,pora wychodzić.Kiedy wyszłam przed mieszkaniem Alana było pusto.Dziwne,jak na taką dzielnicę,ale może wszyscy odsypiali po wczorajszym.
Dumna weszłam do kawiarni,gdzie czekała na mnie już Amanda.Przywitałyśmy się dając sobie buziaczki w policzek.
-Długo czekasz?-spytałam.
-Nie,nie dopiero co weszłam-odpowiedziała.
-Przepraszam,ale chciałabym wiedzieć co się dokładnie wydarzyło przed Mirandy śmiercią.Wiesz może dlaczego to zrobiła?-spytałam.
-W zasadzie to czasami mi wspominała,czy tęskniłabym za nią jakby umarła,z czego ja zawsze wybuchałam falą śmiechu,ponieważ nie spodziewałam się iż ona może na prawdę umrzeć-powiedziała trochę zasmucona.-Ale przeczytałam to dopiero w jej pamiętniku-dodała i wyjeła,bardzo znajomy mi fioletowy zeszyt.
-Ona nadal go miała...-urwałam.
-Tak-powiedziała.-I jest w nim wszystko.
-Przeczytam w domu-powiedziałam.-Dziękuję.
-To był mój obowiązek-powiedziała.
-Hm?
-Bardzo chciała,żebyś tu była.Żebyś nas poznała.Chciała,żebyś się zmieniła.
-To dlaczego nie zadzwoniła?-spytałam
-Bała się,że ją odrzucisz-odpowiedziała.
-Tak,to bardzo możliwe-powiedziałam mając łzy w oczach.I nagle zapadła cisza...Cisza wlekła się nieskończenie długo,nie wiedziałam co mam powiedzieć,ale nagle usłyszałam dźwięk telefonu.
-Przepraszam to pewnie znowu Ney-powiedziała i się uśmiechneła.Ah,ten sam Ney,u którego spędziłam noc.Kurde.
-Okey-powiedziałam.
-Może ty z nim porozmawiasz-powiedziała.
-Co?Czemu ja?-spytałam.
-Bo cały dzień do mnie wydzwania i pyta o ciebie.-powiedziała,a na jej twarzy pojawił się uśmiech.
-Okey-powiedziałam i wziełam telefon od Amandy,następnie odebrałam.
-Hallo?-spytałam bardzo zadowolona.
-Hej,przepraszam,że znowu dzwonię,ale masz jakiś kontakt z z Dianą?-spytał.
-Oczywiście-odparłam.
-Serio?
-Nooooo-jęknełam,nadal udając koleżankę.
-To gdzie mieszka?-spytał.
-Szczerze?Ona mieszka w psychiatryku,bo jest trochę psychiczna,ale to świetna dziewczyna.Trochę przeskrobała w przeszłości,ale przechodzi na prostą.-A no i...ma męża,sorry-powiedziałam omal nie wybuchając śmiechem.
-Aha..to ja będę kończył pa-powiedział i się rozłączył.
-Co mu powiedziałaś?-spytała Amanda.
-A tam,że jestem psychiczna i,że mam męża-powiedziałam i wybuchłam falą śmiechu,w sumie ona też zaczeła się z tego śmiać.
-Ale dlaczego?-spytała kiedy już spoważniałyśmy.
-Hmm,a po co chciał wiedzieć gdzie mieszkam?-spytałam.
-No nie wiem,może wpadłaś mu w oko-powiedziała i puściła mu oczko.
-Chyba mój wygląd -odparłam.-No cóż będę się zbierać-dodałam.
-Jasne,ja chyba też-powiedziała po czym się pożegnałyśmy i każda skierowała się w swoją stronę.
Kiedy wróciłam do mieszkania,zauważyłam,że Alana nie ma w domu.Od razu skierowałam się na kanapę i wyjełam z mojej torby pamiętnik mojej siostry.Spojrzałam najpierw na pierwszą stronę,ale było to dość dawno...
17 Kwiecień,2013.
  
Hm...co tu napisać?......No cóż to jest mój pierwszy pamiętnik jaki prowadzę i zamierzam tu wszystko opisywać ♥
Drogi pamiętniczku,moje życie wywróciło się do góry nogami.Kocham to co robię,ale bez przesady..Kradnę,ćpam,palę,piję.Jestem od tego uzależniona.W sumie nawet nie próbowałam przestać to robić.Po prostu uważam,że takie życie mi się należy.Mój ojciec zmarł,matka stała się alkoholiczką,a ja wtedy zaopiekowałam się moją młodszą o pięć lat siostrą.Jestem trochę zła na siebie,że wplątałam ją w to bagno.Kiedyś to zmienię i chciałabym sama się zmienić.
Po przeczytaniu krótkiego pierwszego wpisu przewinełam kartki na ostatnią stronę i spojrzałam na datę.To była data jej śmierci...
 
14 Lipiec,2014.
Pamiętniczku !
Bardzo pragnę odwiedzić chociażby zadzwonić do mojej siostry.Ale boję się.Boję się jak cholera,że ona mnie odrzuci.Ta myśl nie daje mi zbytnio spać i jeść.Co mam robić?Jeszcze na dodatek,przedwczoraj Neymar ze mną zerwał.Kochałam go.Naprawdę go kochałam.Ale on mnie skrzywdził.W sumie zasłużyłam sobie.Miał prawo mnie zdradzić,bo sama zrobiłam to samo.
Przeczytając zaledwie 1/10 wpisu,zamknełam zeszyt i powędrowałam na łóżko ,leżałam na nim trochę czasu,ale w pewnym momencie wstałam i powędrowałam się rozejrzeć.Na pewno,gdzieś jest jakaś impreza,a ja zamierzam się schlać jak należy.
Wędrowałam tam trochę po dzielnicy,ale nigdzie nie mogłam znaleźć Alana,ani nikogo kto mieszkał obok.Postanowiłam się w końcu poddać i powędrowałam do jakiegoś bogatego klubu.
Stanełam przed ochroniarzem i nie wiedziałam kompletnie co powiedzieć.Postanowiłam chwilę z nim poflirtować,ale nie miałam na to w ogóle ochoty.Może kiedy więcej wypiję.Po 15 minutach flirtowania poddałam się i dałam ochroniarzowi pięć stów,na co on od razu mnie wpuścił.Uśmiechnełam się pod nosem z własnej głupoty,ale szybko mi uśmiech z twarzy zszedł,gdy zauważyłam paru piłkarzy Barcelony.
Przy barze stał między innymi Iniesta,do którego od razu podeszłam.
-Cześć-powiedziałam.
-OOooo cześć,cześć-odparł.
-Co tu robicie?-spytałam.
-Oblewamy dzisiejszą wygraną-powiedział.-A ty nie w psychiatryku?-spytał na co ja wybuchłam śmiechem.
-Wy w to uwierzyliście?-odpowiedziałam pytaniem.
-Ale w co?-spytał.
-Ściemniałam-odparłam.
-Oł
-Nooo-jęknełam cały czas się uśmiechając.
-Z tym mężem też-stwierdził.
-Tak-powiedziałam i się uśmiechnełam.
-A czemu?
-A tak.
-Neymar cały czas o tobie myślał,wpadłaś mu w oko-powiedział-A teraz zabawia się z jakąś blondynką-dodał i skierował palcem na Neymara i uroczą blondynkę.
-Najwidoczniej tak głęboko mu do oka nie wpadłam-powiedziałam i skierowałam się do barku,po czym wypiłam dwa drinki.
-----------------------------------------------------Neymar------------------------------
Podczas pieszczot z uroczą blondynką znaczy...,Claudią bardzo zachciało mi się pić.Podszedłem do barku,ale od razu zaczepił mnie Andres.
 
-Wiesz kto przyszedł?-spytał.
-No nie wiem-odpowiedziałem kompletnie nie interesując się tym.
-Diana-odparł.
-Z mężem?-spytałem,na ci on się roześmiał.-No co?
-Ona nie ma męża i nie mieszka w psychiatryku-powiedział,a mnie zamurowało.
-Jak to...Skąd wiesz?-spytałem.
-Mówiła mi-odpowiedział.
-No nieźle-powiedziałem i się roześmiałem-Gdzie ona jest?!-spytałem.
-Chyba w toalecie-odparł i od razu wyruszył na parkiet,a ja postanowiłem na nią zaczekać...
---------------------------------------------------Diana--------------------------------------
Kiedy wyszłam z toalety od razu skierowałam się z powrotem do barku i zamówiłam kolejnego drinka.Kiedy zaczełam go pić,ktoś mnie zaczepił.Jak się odwróciłam ujrzałam Neymara,który cwaniacko się do mnie uśmiechał.
-Coś się stało?-odparłam trochę poirytowana.
-Tak,okłamałaś mnie-powiedział.
-Życie...
-Zatańczysz?-spytał.
-Nie,dzięki-odparłam i kontynuuowałam picie drinka,lecz Neymar był mega uparty.
-No to się napiję z tobą.-powiedział i zamówił drinka.
Potem wypiliśmy jeszcze sporo drinków.No nie powiem schlaliśmy się w trzy dupy,ale najgorsze jest to,że pamiętam jak po pijanemu tańczyliśmy,rozmawialiśmy,ale w pewnym momencie film mi się urwał....
Kiedy się rano obudziłam drugi raz znajdowałam się w tym samym domu,a mianowicie był to dom Neymara.Od razu wstałam i jak się zorientowałam on już nie spał.
-Błagam!Chociaż powiedz,że uprawialiśmy wreszcie ten cholerny seks-powiedziałam.
-Nie wiem,ale pamiętam tylko jak w ciebie wszedłem.-powiedział i poruszył zabawnie brwiami.
-Czyli się jednak pieprzyliśmy-stwierdziłam.
-No chyba tak.
-Ja już chyba pójdę-powiedziałam i już się powoli ubierałam,ale on mnie złapał za rękę.
-Tym razem mi nie uciekniesz-powiedział i wbij swoje usta w moje ....
-------------------------------------------------------------------------------------
Dziękuję za wyświetlenia i komentarze!
Jesteście cudowni :*
Dlatego ten rozdział jest taki długi...
Trochę aż za długi i nie wiem czy będzie chciało się wam go czytać...,ale no cóż zostawiam wam go w ręce i życzę miłego czytania !
POWODZENIA ♥
Ujrzałam tam moją piękną i uroczą Kierę.Super.Spali ze sobą,nie to,że jestem zazdrosna,tylko po prostu nienawidzę Kiery.Znienawidziłam jej od razu.Więc postanowiłam zrobić jej troszeczkę na złość.
-Wstawać!-krzyknełam,a Alan spadł aż z łóżka.No nie powiem...czego się tu spodziewać?Był nagi.Dokładnie taki jak sobie go zapamiętałam.
-Co jest?-odezwała się moja kochana Kiera.
-Jak to co?-spytałam.-Jest godzina 13,chciałabym tu jakoś przez tydzień pomieszkać-odpowiedziałam sobie sama na pytanie.
-No dobra,dobra-powiedział Alan.-Kiera,błagam cię wyjdź-dodał.
-Ale jak to...-urwała.
-Wynoś się stąd!Głucha?-spytałam,a ona od razu powędrowała w stronę wyjścia i mocno walneła drzwiami.
-Co ci?-spytał.-Zazdrosna?
-Nie,po prostu ona mnie wkurza-powiedziałam.
-Lepiej,żeby się trzymała z daleka od ciebie-powiedział ze śmiechem.
-Mówi to osoba,która zaprowadza ją do mojego łóżka-powiedziałam.
-Oj byłem pijany-odparł.
-Jak zawsze.
-A ty gdzie byłaś?-spytał.
-W sumie to chyba w domu jakiegoś piłkarza-odparłam.
-Czyli,że się dobrze bawiliście-powiedział i poruszył zabawnie brwiami.
Nie spaliśmy ze sobą-powiedziałam i wyjełam z lodówki mleko,bo zamierzałam sobie zrobić płatki.
-Oł-jeknął.
-No właśnie-powiedziałam poirytowana.
-Wiesz jak masz ochotę to...-nie dokończył,bo zdążyłam mu przerwać.
-NIE!-wkrzasnełam.
-Jestem aż taki okropny?-spytał.
-Nie no coś ty-powiedziałam.
-A dasz buziaczka?-spytał.
-Pewnie-powiedziałam i pocałowałam go czule w usta.
Następnie postanowiłam zadzwonić do Amandy,która dała mi numer telefonu do siebie podczas pogrzebu.Chciałam się z nią spotkać na spokojnie i porozmawiać na temat mojej siostry.Oczywiście pogadać także o sprawach finansowych,bo za pogrzeb podobno się zbierali.
-Hallo?-usłyszałam głos Amandy.
-Cześć,tu Diana,chciałabym się z tobą spotkać-powiedziałam.
-Oczywiście,mam czas za dwie godzinki,co ty na to?-spytała.
-Okey-powiedziałam.-To gdzie?
-W kawiarni ,,Elena Cafe"?-spytała.
-Dobrze-powiedziałam i się rozłączyłam.Na szczęście wiedziałam gdzie znajduje się to miejsce,ponieważ ostatnio jak spacerowałam zauważyłam tam luksusową kawiarnię.Oczywiście pieniądze nigdy nie stanowiły dla mnie problemu,zawsze starczało mi na wszystko.
Od razu kiedy się rozłączyłam powędrowałam do toalety,a następnie znajdowałam się w wannie.Było bosko.Spojrzałam na zegarek była godzina 14:45.Postanowiłam więc wyjść,bo miałam jeszcze wysuszyć sobie włosy.
Wysuszyłam włosy,a następnie powędrowałam szybko do szafki z ubraniami,na szczęście Alan spał.Postanowiłam się ubrać w coś takiego ;
Spojrzałam znowu na zegarek,a tam się świeciła godzina 15:39.Okey,pora wychodzić.Kiedy wyszłam przed mieszkaniem Alana było pusto.Dziwne,jak na taką dzielnicę,ale może wszyscy odsypiali po wczorajszym.
Dumna weszłam do kawiarni,gdzie czekała na mnie już Amanda.Przywitałyśmy się dając sobie buziaczki w policzek.
-Długo czekasz?-spytałam.
-Nie,nie dopiero co weszłam-odpowiedziała.
-Przepraszam,ale chciałabym wiedzieć co się dokładnie wydarzyło przed Mirandy śmiercią.Wiesz może dlaczego to zrobiła?-spytałam.
-W zasadzie to czasami mi wspominała,czy tęskniłabym za nią jakby umarła,z czego ja zawsze wybuchałam falą śmiechu,ponieważ nie spodziewałam się iż ona może na prawdę umrzeć-powiedziała trochę zasmucona.-Ale przeczytałam to dopiero w jej pamiętniku-dodała i wyjeła,bardzo znajomy mi fioletowy zeszyt.
-Ona nadal go miała...-urwałam.
-Tak-powiedziała.-I jest w nim wszystko.
-Przeczytam w domu-powiedziałam.-Dziękuję.
-To był mój obowiązek-powiedziała.
-Hm?
-Bardzo chciała,żebyś tu była.Żebyś nas poznała.Chciała,żebyś się zmieniła.
-To dlaczego nie zadzwoniła?-spytałam
-Bała się,że ją odrzucisz-odpowiedziała.
-Tak,to bardzo możliwe-powiedziałam mając łzy w oczach.I nagle zapadła cisza...Cisza wlekła się nieskończenie długo,nie wiedziałam co mam powiedzieć,ale nagle usłyszałam dźwięk telefonu.
-Przepraszam to pewnie znowu Ney-powiedziała i się uśmiechneła.Ah,ten sam Ney,u którego spędziłam noc.Kurde.
-Okey-powiedziałam.
-Może ty z nim porozmawiasz-powiedziała.
-Co?Czemu ja?-spytałam.
-Bo cały dzień do mnie wydzwania i pyta o ciebie.-powiedziała,a na jej twarzy pojawił się uśmiech.
-Okey-powiedziałam i wziełam telefon od Amandy,następnie odebrałam.
-Hallo?-spytałam bardzo zadowolona.
-Hej,przepraszam,że znowu dzwonię,ale masz jakiś kontakt z z Dianą?-spytał.
-Oczywiście-odparłam.
-Serio?
-Nooooo-jęknełam,nadal udając koleżankę.
-To gdzie mieszka?-spytał.
-Szczerze?Ona mieszka w psychiatryku,bo jest trochę psychiczna,ale to świetna dziewczyna.Trochę przeskrobała w przeszłości,ale przechodzi na prostą.-A no i...ma męża,sorry-powiedziałam omal nie wybuchając śmiechem.
-Aha..to ja będę kończył pa-powiedział i się rozłączył.
-Co mu powiedziałaś?-spytała Amanda.
-A tam,że jestem psychiczna i,że mam męża-powiedziałam i wybuchłam falą śmiechu,w sumie ona też zaczeła się z tego śmiać.
-Ale dlaczego?-spytała kiedy już spoważniałyśmy.
-Hmm,a po co chciał wiedzieć gdzie mieszkam?-spytałam.
-No nie wiem,może wpadłaś mu w oko-powiedziała i puściła mu oczko.
-Chyba mój wygląd -odparłam.-No cóż będę się zbierać-dodałam.
-Jasne,ja chyba też-powiedziała po czym się pożegnałyśmy i każda skierowała się w swoją stronę.
Kiedy wróciłam do mieszkania,zauważyłam,że Alana nie ma w domu.Od razu skierowałam się na kanapę i wyjełam z mojej torby pamiętnik mojej siostry.Spojrzałam najpierw na pierwszą stronę,ale było to dość dawno...
17 Kwiecień,2013.
Hm...co tu napisać?......No cóż to jest mój pierwszy pamiętnik jaki prowadzę i zamierzam tu wszystko opisywać ♥
Drogi pamiętniczku,moje życie wywróciło się do góry nogami.Kocham to co robię,ale bez przesady..Kradnę,ćpam,palę,piję.Jestem od tego uzależniona.W sumie nawet nie próbowałam przestać to robić.Po prostu uważam,że takie życie mi się należy.Mój ojciec zmarł,matka stała się alkoholiczką,a ja wtedy zaopiekowałam się moją młodszą o pięć lat siostrą.Jestem trochę zła na siebie,że wplątałam ją w to bagno.Kiedyś to zmienię i chciałabym sama się zmienić.
Po przeczytaniu krótkiego pierwszego wpisu przewinełam kartki na ostatnią stronę i spojrzałam na datę.To była data jej śmierci...
14 Lipiec,2014.
Pamiętniczku !
Bardzo pragnę odwiedzić chociażby zadzwonić do mojej siostry.Ale boję się.Boję się jak cholera,że ona mnie odrzuci.Ta myśl nie daje mi zbytnio spać i jeść.Co mam robić?Jeszcze na dodatek,przedwczoraj Neymar ze mną zerwał.Kochałam go.Naprawdę go kochałam.Ale on mnie skrzywdził.W sumie zasłużyłam sobie.Miał prawo mnie zdradzić,bo sama zrobiłam to samo.
Przeczytając zaledwie 1/10 wpisu,zamknełam zeszyt i powędrowałam na łóżko ,leżałam na nim trochę czasu,ale w pewnym momencie wstałam i powędrowałam się rozejrzeć.Na pewno,gdzieś jest jakaś impreza,a ja zamierzam się schlać jak należy.
Wędrowałam tam trochę po dzielnicy,ale nigdzie nie mogłam znaleźć Alana,ani nikogo kto mieszkał obok.Postanowiłam się w końcu poddać i powędrowałam do jakiegoś bogatego klubu.
Stanełam przed ochroniarzem i nie wiedziałam kompletnie co powiedzieć.Postanowiłam chwilę z nim poflirtować,ale nie miałam na to w ogóle ochoty.Może kiedy więcej wypiję.Po 15 minutach flirtowania poddałam się i dałam ochroniarzowi pięć stów,na co on od razu mnie wpuścił.Uśmiechnełam się pod nosem z własnej głupoty,ale szybko mi uśmiech z twarzy zszedł,gdy zauważyłam paru piłkarzy Barcelony.
Przy barze stał między innymi Iniesta,do którego od razu podeszłam.
-Cześć-powiedziałam.
-OOooo cześć,cześć-odparł.
-Co tu robicie?-spytałam.
-Oblewamy dzisiejszą wygraną-powiedział.-A ty nie w psychiatryku?-spytał na co ja wybuchłam śmiechem.
-Wy w to uwierzyliście?-odpowiedziałam pytaniem.
-Ale w co?-spytał.
-Ściemniałam-odparłam.
-Oł
-Nooo-jęknełam cały czas się uśmiechając.
-Z tym mężem też-stwierdził.
-Tak-powiedziałam i się uśmiechnełam.
-A czemu?
-A tak.
-Neymar cały czas o tobie myślał,wpadłaś mu w oko-powiedział-A teraz zabawia się z jakąś blondynką-dodał i skierował palcem na Neymara i uroczą blondynkę.
-Najwidoczniej tak głęboko mu do oka nie wpadłam-powiedziałam i skierowałam się do barku,po czym wypiłam dwa drinki.
-----------------------------------------------------Neymar------------------------------
Podczas pieszczot z uroczą blondynką znaczy...,Claudią bardzo zachciało mi się pić.Podszedłem do barku,ale od razu zaczepił mnie Andres.
-Wiesz kto przyszedł?-spytał.
-No nie wiem-odpowiedziałem kompletnie nie interesując się tym.
-Diana-odparł.
-Z mężem?-spytałem,na ci on się roześmiał.-No co?
-Ona nie ma męża i nie mieszka w psychiatryku-powiedział,a mnie zamurowało.
-Jak to...Skąd wiesz?-spytałem.
-Mówiła mi-odpowiedział.
-No nieźle-powiedziałem i się roześmiałem-Gdzie ona jest?!-spytałem.
-Chyba w toalecie-odparł i od razu wyruszył na parkiet,a ja postanowiłem na nią zaczekać...
---------------------------------------------------Diana--------------------------------------
Kiedy wyszłam z toalety od razu skierowałam się z powrotem do barku i zamówiłam kolejnego drinka.Kiedy zaczełam go pić,ktoś mnie zaczepił.Jak się odwróciłam ujrzałam Neymara,który cwaniacko się do mnie uśmiechał.
-Coś się stało?-odparłam trochę poirytowana.
-Tak,okłamałaś mnie-powiedział.
-Życie...
-Zatańczysz?-spytał.
-Nie,dzięki-odparłam i kontynuuowałam picie drinka,lecz Neymar był mega uparty.
-No to się napiję z tobą.-powiedział i zamówił drinka.
Potem wypiliśmy jeszcze sporo drinków.No nie powiem schlaliśmy się w trzy dupy,ale najgorsze jest to,że pamiętam jak po pijanemu tańczyliśmy,rozmawialiśmy,ale w pewnym momencie film mi się urwał....
Kiedy się rano obudziłam drugi raz znajdowałam się w tym samym domu,a mianowicie był to dom Neymara.Od razu wstałam i jak się zorientowałam on już nie spał.
-Błagam!Chociaż powiedz,że uprawialiśmy wreszcie ten cholerny seks-powiedziałam.
-Nie wiem,ale pamiętam tylko jak w ciebie wszedłem.-powiedział i poruszył zabawnie brwiami.
-Czyli się jednak pieprzyliśmy-stwierdziłam.
-No chyba tak.
-Ja już chyba pójdę-powiedziałam i już się powoli ubierałam,ale on mnie złapał za rękę.
-Tym razem mi nie uciekniesz-powiedział i wbij swoje usta w moje ....
-------------------------------------------------------------------------------------
Dziękuję za wyświetlenia i komentarze!
Jesteście cudowni :*
Dlatego ten rozdział jest taki długi...
Trochę aż za długi i nie wiem czy będzie chciało się wam go czytać...,ale no cóż zostawiam wam go w ręce i życzę miłego czytania !
POWODZENIA ♥
wtorek, 10 marca 2015
1.Ja jej jeszcze pokażę.
Właśnie taksówka prowadzi mnie do Alana.W taksówce leci piosenka ,,Love Me Like You Do". Rzygać mi się od tego chce.Nienawidzę tej piosenki,nienawidzę miłości pomiędzy mężczyzną,a kobietą.Ponieważ zawsze się coś w związkach spierdoli.Dlatego najlepiej jest być samemu.To ułatwia wszystko.Jak o tym rozmyślałam nawet się nie kapłam,że byliśmy już na miejscu.No dobra do najlepszej dzielnicy to nie wyglądało,ale jestem już przyzwyczajona.Bynajmniej dobrze,że Alan mnie do siebie przygarnął.Na początku nie wiedziałam,co robić,gdy taksówka odjechała.Ale od razu postanowiłam pójść przed siebie.Miejsce,było takie jakie sobie wyobrażałam.Hałas.Ludzie z tatuażami patrzący się na mnie,a ja dalej szłam,gdy nagle jakiś babsztyl zamurował mi drogę.
-Czego tu chcesz?-wysyczała.
-Szukam Alana.-odpowiedziałam twardo.
-A kim jesteś dla niego?-spytała.
-Znajomą.-odpowiedziałam zaciskając zęby.
-Kolejną dziwką?-spytała.
-A co zazdrosna?-odpowiedziałam pytaniem.
-Pff-wybuchła śmiechem co tylko potwierdziło moje przypuszczenia.
-To gdzie go mogę znaleźć?-spytałam grzecznie.
-On nie poleci na aniołki-powiedziała.
-Zabawna jesteś-powiedziałam,gdy nagle z za rogu ujrzałam Alana,który jak mnie zobaczył uśmiechnął się i podszedł do nas.
-Cześć Diana!-powiedział-Wypiękniałaś.
-Ahhh a z ciebie jest jeszcze większe ciacho-odparłam.
-Ejejeje-zająkał,a ten cholerny babsztyl się na nas dziwnie patrzył.-Poznałaś już Kierę.
-Niestety-powiedziałam,a ona znikneła.
-Chodź pokaże ci nasz pokój-powiedział.
-Nasz?-spytałam.
-Oj jesteś tutaj góra tydzień więc myślę,że mogłabyś ze mną pomieszkać-powiedział i się uśmiechnął.
-A twoje panienki?-spytałam.
-Przecież ty tu jesteś-powiedział,a ja się zaśmiałam.
-Wiesz,że nie zamierzam z tobą uprawiać seksu?-spytałam.
-Jeszcze zobaczymy-powiedział.
-No zobaczysz-powiedziałam.
-Ulegniesz mi tak jak kiedyś-oznajmił.
-To było tylko raz-powiedziałam.
-Ale było bosko-odparł,a ja rzuciłam w niego poduszką,bo właśnie w tej chwili weszliśmy do jego skromnego mieszkania,w którym panował niezły burdel.
-Chcesz?-spytał i pokazał mi prochy.
-Nie,dzięki.Wziełam zanim tu przyleciałam-oznajmiłam.
-Luz-odparł.
-Dobra to ja się przebiorę- powiedziałam i zaczełam się rozbierać do samej bielizny.
-Nadal masz boskie ciałko-powiedział i klepnął mnie w tyłek.
-Ej!-krzyknełam i mu oddałam.
-Już mi ulegasz...
-Nie!-krzyknełam i się przebrałam.
Ubrana w czarne krótkie spodenki i bluzkę na ramiączki granatową z napisem ,,suka".Postanowiłam pozwiedzać Barcelonę.Udałam się do paru sklepów,ale nic mi się nie podobało.Kompletnie nie w moim stylu te wszystkie ubrania.Kiedy wreszcie skończyłam spacerować po Barcelonie dotarłam z powrotem do miejsca mojego aktaulnego zamieszkania,ale po drodze usłyszałam jak gdzieś roznosi się impreza.Zajrzałam i ujrzałam tam sporo ludzi,nawet Alana i tę zdzirowatą babę.Jak ona się nazywała....Kiera?Czy coś takiego.Postanowiłam wejść do środka,ale wszyscy byli już nieźle schlani.Spojrzałam na zegarek w telefonie,była godzina 23,a ja mam jutro na dziewiątą mszę w kościele,więc postanowiłam dziś nic nie pić i udałam się do mojego pokoju,który dzielę w raz z Alanem.Wziełam szybką kąpiel pod prysznicem,przebrałam się w piżamę i postanowiłam się już położyć spać.Ale trochę długo mi to zajeło,ponieważ było słychać głośne odgłosy.Między innymi obok mojego pokoju.A okno miałam otwarte postanowiłam się nachylić i podsłuchać rozmowę.
-Wiesz Alan ta twoja nowa laska to jakaś taka drętwa-powiedział jakiś babski głos.
-Siostra jej zmarła,odpuść-powiedział Alan.
-To nie jest powód-wysyczała prawdopodobnie Kiera.
-Jest-oznajmił Alan.
-Przez nią nie możemy się bzyknąć-powiedziała.
-Trudno,ja lecę,cześć-powiedział już nieźle schlany Alan.
Kiedy wszedł do pokoju i rzucił się na łóżko,ja udawałam,ze śpię.A tak naprawdę byłam nieźle wkurzona na tę całą Kierę.Ja jej jeszcze pokażę.
Ubrana w czarną sukienkę z mocno odkrytym dekoltem udałam się do kościoła.Na mszę mojej siostry.Okey,wyglądałam trochę jak ostatnia dziwka,ale jakoś mi to w niczym nie przeszkadzało i mimo to szłam dalej pewna siebie.Bałam się.Będzie dużo osób?Czy ktoś mi wytłumaczy dlaczego popełniła samobójstwo?
W ciągu dziesięciu minut znalazłam się już w kościele.Ludzi było mało,ale wiedziałam,że msza się powinna zacząć dopiero za dwadzieścia minut,więc się trochę pośpieszyłam.Usiadłam w ostatniej ławce i liczyłam każde sekundy,które mijały.Gdy w pewnym momencie zaczeło się schodzić sporo nawet ludzi.Między innymi weszli tu jacyś sami wysocy mężczyźni,z partnerkami.Nie wiedziałam co mam powiedzieć...Następnie ujrzałam niosącą trumnę i kwiaty.A drobna łza spłyneła po moim policzku.
Zaczeło się.Zaczeła się msza.Za moją siostrę,która leżała właśnie w trumnie przed ołtarzem.Poleciała kolejne łza po moim policzku,którą tym razem szybko wytarłam.Niektórzy płakali.Partnerki mężczyzn ryczały wnet,a wysocy mężczyźni tylko się smucili i pocieszali swoje laski.
Kiedy msza się skończyła od razu poszliśmy wszyscy piechotą na cmentarz,który znajdował się blisko kościoła.Wszyscy się smucili łącznie ze mną.Nie wiedziałam w ogóle co mam już robić.
Kiedy dotarliśmy na cmentarz zorientowałam się,że w moich oczach pojawiły się łzy,które powoli spływały po policzku.Wyciągnełam szybko chusteczkę i starłam je.Ogarnełam się i spowrotem ujrzałam jak moja siostra jest zsuwana do grobu.
Stałam tak i się patrzyłam,gdy nagle podeszła do mnie jedna partnerka,która cały czas płakała,a ja przez chwilę wstrzymałam oddech.
-Cześć,ty jesteś Diana?Siostra Mirandy?-spytała.
-Tak-odpowiedziałam.
-Jestem Amanda-przedstawiła się.-Zapraszam na obiad-powiedziała.
-Dziękuję,ale chyba nie skorzystam-odparłam twardo.
-A powinnaś-powiedziała.
-Czemu?-spytałam.
-Bo Miranda bardzo chciała,żebyś nas wszystkich poznała-powiedziała,a mnie złapał skurcz w żołądku.
-Dobrze-powiedziałam i skierowałam się za nią do knajpy,która znajdowała się trochę dalej.Weszłam do niej a tam już siedzieli wszyscy.Pewnie przyjechali samochodem.Wszyscy się na nas spojrzeli i zaczeli coś szeptać,a następnie podeszli do nas.
-Cześć,jestem Gerard-powiedział.-A to jest moja partnerka-powiedział i objął piękną blondynkę.
-Jestem Shakira-powiedziała i skierowała do mnie rękę,żeby się przywitać,uścisnełam ją.
-Diana -odparłam,następnie podeszli do mnie wszyscy i się przedstawili.Na samym końcu stanął przede mną pewien brunet.
-Neymar-powiedział i skierował do mnie rękę,którą uścisnełam.
-Diana-odparłam.
-Ładne imię ładnej dziewczyny-powiedział.
-Chyba cycki-powiedziałam to,bo zauważyłam jak ,,Neymar" patrzy mi się w biust.
-Też-odparł i się uśmiechnął.
-Znałeś moją siostrę?-spytałam.
-Miranda była moją dziewczyną.-oświadczył.
-To ty ją przeleciałeś i chamsko rzuciłeś?-spytałam.
-Oj to nie było tak-powiedział.
-A jak ?
-Byliśmy trochę razem-oznajmił.
-Aha-powiedziałam i skierowałam się do stolika gdzie wypiłam pięć kieliszków wódki.Następnie chciałam już wyjść kiedy drogę zamurował mi trzeźwy Brazylijczyk.
-Podwieźć cię?-spytał.
-Oh nie wiem,czy Alan się teraz z kimś nie zabawia-powiedziałam to spoglądając na godzinę.Tak była godzina 18.
-To chodź do mnie -powiedział i się cwanacko uśmiechnął.
-Dobra -powiedziałam już obojętnie i kompletnie zapominając, że moja siostra przez niego cierpiała.
Chwilę później byliśmy już w jego willi, otworzył mi drzwi, a ja od razu powędrowałam do środka.Ujrzałam tam mega wypasiony telewizor, który znajdował się w salonie.
-Przynieś mi drinka -powiedziałam
-Myślę, że za dużo już dziś wypiłaś...-powiedział
-Przynieś mi drinka -odparłam twardo
-No okej -powiedział kierując się do innego pomieszczenia.Chwile później przyszedł z dwoma szklankami, w których znajdował się alkohol.
-Dzięki -odparłam kiedy podał mi szklankę.
Wieczór zleciał nam mega szybko.Całowaliśmy się parę razy, ale nic więcej.Byliśmy pijani.Rozmawialiśmy o swoich problemach i o partnerach, z którymi kiedyś byliśmy.Nawet nie wiedziałam kiedy usneliśmy.
Rano obudziłam się co prawda z ogromnym bólem głowy,ale u boki przystojnego piłkarza,który jeszcze spał.Postanowiłam się nie budzić i szybko się ulotnić z jego domu.Zawsze tak robiłam i to się chyba nigdy nie zmieni.Następnie nie zauważona wyszłam z domu.
-------------Neymar-----------------------------------------------------------
Kiedy się rano obudziłem nieźle bolała mnie głowa,ale mimo wszystko postanowiłem rozejrzeć się za Dianą,której nigdzie nie mogłem znaleźć.Uśmiechnąłem się,ponieważ myślałem iż właśnie bierze kąpiel.Lecz niestety w łazience także jej nie było.Zrozpaczony poszukiwaniami wróciłem do swojej sypialni,a tam ujrzałem jej zegarek.Tak to był z pewnością jej.Był złoty,a w środku wzór był w kwiatki,ujrzałem tam też napis ,,Na zawsze razem".Poczułem wtedy ukłucie w brzuchu.Czyżbym był zazdrosny?Jak to możliwe?Nie znałem nawet dobrze Diany,a nawet ze sobą nie spaliśmy.Właśnie.Jak to możliwe,że była u mnie zajebista laska,a ja się z nią nie przespałem.Z czego jeszcze na dodatek jestem o nią zazdrosny.Ale najgorsze jest to,że nie mam z nią żadnego kontaktu.A chciałbym jej oddać zegarek.No dobra,chciałbym ją znowu zobaczyć.Jej piękny uśmiech,oczy...wszystko....
Parę godzin później siedziałem przed telewizorem i oglądałem powtórkę środowego meczu.Jednakże moje myśli cały czas wracały do ślicznej brunetki.Nigdy wcześniej tak nie miałem,żeby myśleć cały czas o jednej dziewczynie i to tak szybko.No cóż Diano Melison wywróciłaś jak na razie moje życie do góry nogami,ale to chyba nawet dobrze.Uśmiechnąłem się na tę myśl.
-------------------------------------------------
Hejka ♥
Jak wam się podoba pierwszy rozdział?
Trochę go schrzaniłam,wiem :)
Lecz następny postaram się napisać lepszy !
Trzymajcie kciuki ;)
Wierzę w was!
2 KOMENTARZE=2 ROZDZIAŁ ♥
-Czego tu chcesz?-wysyczała.
-Szukam Alana.-odpowiedziałam twardo.
-A kim jesteś dla niego?-spytała.
-Znajomą.-odpowiedziałam zaciskając zęby.
-Kolejną dziwką?-spytała.
-A co zazdrosna?-odpowiedziałam pytaniem.
-Pff-wybuchła śmiechem co tylko potwierdziło moje przypuszczenia.
-To gdzie go mogę znaleźć?-spytałam grzecznie.
-On nie poleci na aniołki-powiedziała.
-Zabawna jesteś-powiedziałam,gdy nagle z za rogu ujrzałam Alana,który jak mnie zobaczył uśmiechnął się i podszedł do nas.
-Cześć Diana!-powiedział-Wypiękniałaś.
-Ahhh a z ciebie jest jeszcze większe ciacho-odparłam.
-Ejejeje-zająkał,a ten cholerny babsztyl się na nas dziwnie patrzył.-Poznałaś już Kierę.
-Niestety-powiedziałam,a ona znikneła.
-Chodź pokaże ci nasz pokój-powiedział.
-Nasz?-spytałam.
-Oj jesteś tutaj góra tydzień więc myślę,że mogłabyś ze mną pomieszkać-powiedział i się uśmiechnął.
-A twoje panienki?-spytałam.
-Przecież ty tu jesteś-powiedział,a ja się zaśmiałam.
-Wiesz,że nie zamierzam z tobą uprawiać seksu?-spytałam.
-Jeszcze zobaczymy-powiedział.
-No zobaczysz-powiedziałam.
-Ulegniesz mi tak jak kiedyś-oznajmił.
-To było tylko raz-powiedziałam.
-Ale było bosko-odparł,a ja rzuciłam w niego poduszką,bo właśnie w tej chwili weszliśmy do jego skromnego mieszkania,w którym panował niezły burdel.
-Chcesz?-spytał i pokazał mi prochy.
-Nie,dzięki.Wziełam zanim tu przyleciałam-oznajmiłam.
-Luz-odparł.
-Dobra to ja się przebiorę- powiedziałam i zaczełam się rozbierać do samej bielizny.
-Nadal masz boskie ciałko-powiedział i klepnął mnie w tyłek.
-Ej!-krzyknełam i mu oddałam.
-Już mi ulegasz...
-Nie!-krzyknełam i się przebrałam.
Ubrana w czarne krótkie spodenki i bluzkę na ramiączki granatową z napisem ,,suka".Postanowiłam pozwiedzać Barcelonę.Udałam się do paru sklepów,ale nic mi się nie podobało.Kompletnie nie w moim stylu te wszystkie ubrania.Kiedy wreszcie skończyłam spacerować po Barcelonie dotarłam z powrotem do miejsca mojego aktaulnego zamieszkania,ale po drodze usłyszałam jak gdzieś roznosi się impreza.Zajrzałam i ujrzałam tam sporo ludzi,nawet Alana i tę zdzirowatą babę.Jak ona się nazywała....Kiera?Czy coś takiego.Postanowiłam wejść do środka,ale wszyscy byli już nieźle schlani.Spojrzałam na zegarek w telefonie,była godzina 23,a ja mam jutro na dziewiątą mszę w kościele,więc postanowiłam dziś nic nie pić i udałam się do mojego pokoju,który dzielę w raz z Alanem.Wziełam szybką kąpiel pod prysznicem,przebrałam się w piżamę i postanowiłam się już położyć spać.Ale trochę długo mi to zajeło,ponieważ było słychać głośne odgłosy.Między innymi obok mojego pokoju.A okno miałam otwarte postanowiłam się nachylić i podsłuchać rozmowę.
-Wiesz Alan ta twoja nowa laska to jakaś taka drętwa-powiedział jakiś babski głos.
-Siostra jej zmarła,odpuść-powiedział Alan.
-To nie jest powód-wysyczała prawdopodobnie Kiera.
-Jest-oznajmił Alan.
-Przez nią nie możemy się bzyknąć-powiedziała.
-Trudno,ja lecę,cześć-powiedział już nieźle schlany Alan.
Kiedy wszedł do pokoju i rzucił się na łóżko,ja udawałam,ze śpię.A tak naprawdę byłam nieźle wkurzona na tę całą Kierę.Ja jej jeszcze pokażę.
Ubrana w czarną sukienkę z mocno odkrytym dekoltem udałam się do kościoła.Na mszę mojej siostry.Okey,wyglądałam trochę jak ostatnia dziwka,ale jakoś mi to w niczym nie przeszkadzało i mimo to szłam dalej pewna siebie.Bałam się.Będzie dużo osób?Czy ktoś mi wytłumaczy dlaczego popełniła samobójstwo?
W ciągu dziesięciu minut znalazłam się już w kościele.Ludzi było mało,ale wiedziałam,że msza się powinna zacząć dopiero za dwadzieścia minut,więc się trochę pośpieszyłam.Usiadłam w ostatniej ławce i liczyłam każde sekundy,które mijały.Gdy w pewnym momencie zaczeło się schodzić sporo nawet ludzi.Między innymi weszli tu jacyś sami wysocy mężczyźni,z partnerkami.Nie wiedziałam co mam powiedzieć...Następnie ujrzałam niosącą trumnę i kwiaty.A drobna łza spłyneła po moim policzku.
Zaczeło się.Zaczeła się msza.Za moją siostrę,która leżała właśnie w trumnie przed ołtarzem.Poleciała kolejne łza po moim policzku,którą tym razem szybko wytarłam.Niektórzy płakali.Partnerki mężczyzn ryczały wnet,a wysocy mężczyźni tylko się smucili i pocieszali swoje laski.
Kiedy msza się skończyła od razu poszliśmy wszyscy piechotą na cmentarz,który znajdował się blisko kościoła.Wszyscy się smucili łącznie ze mną.Nie wiedziałam w ogóle co mam już robić.
Kiedy dotarliśmy na cmentarz zorientowałam się,że w moich oczach pojawiły się łzy,które powoli spływały po policzku.Wyciągnełam szybko chusteczkę i starłam je.Ogarnełam się i spowrotem ujrzałam jak moja siostra jest zsuwana do grobu.
Stałam tak i się patrzyłam,gdy nagle podeszła do mnie jedna partnerka,która cały czas płakała,a ja przez chwilę wstrzymałam oddech.
-Cześć,ty jesteś Diana?Siostra Mirandy?-spytała.
-Tak-odpowiedziałam.
-Jestem Amanda-przedstawiła się.-Zapraszam na obiad-powiedziała.
-Dziękuję,ale chyba nie skorzystam-odparłam twardo.
-A powinnaś-powiedziała.
-Czemu?-spytałam.
-Bo Miranda bardzo chciała,żebyś nas wszystkich poznała-powiedziała,a mnie złapał skurcz w żołądku.
-Dobrze-powiedziałam i skierowałam się za nią do knajpy,która znajdowała się trochę dalej.Weszłam do niej a tam już siedzieli wszyscy.Pewnie przyjechali samochodem.Wszyscy się na nas spojrzeli i zaczeli coś szeptać,a następnie podeszli do nas.
-Cześć,jestem Gerard-powiedział.-A to jest moja partnerka-powiedział i objął piękną blondynkę.
-Jestem Shakira-powiedziała i skierowała do mnie rękę,żeby się przywitać,uścisnełam ją.
-Diana -odparłam,następnie podeszli do mnie wszyscy i się przedstawili.Na samym końcu stanął przede mną pewien brunet.
-Neymar-powiedział i skierował do mnie rękę,którą uścisnełam.
-Diana-odparłam.
-Ładne imię ładnej dziewczyny-powiedział.
-Chyba cycki-powiedziałam to,bo zauważyłam jak ,,Neymar" patrzy mi się w biust.
-Też-odparł i się uśmiechnął.
-Znałeś moją siostrę?-spytałam.
-Miranda była moją dziewczyną.-oświadczył.
-To ty ją przeleciałeś i chamsko rzuciłeś?-spytałam.
-Oj to nie było tak-powiedział.
-A jak ?
-Byliśmy trochę razem-oznajmił.
-Aha-powiedziałam i skierowałam się do stolika gdzie wypiłam pięć kieliszków wódki.Następnie chciałam już wyjść kiedy drogę zamurował mi trzeźwy Brazylijczyk.
-Podwieźć cię?-spytał.
-Oh nie wiem,czy Alan się teraz z kimś nie zabawia-powiedziałam to spoglądając na godzinę.Tak była godzina 18.
-To chodź do mnie -powiedział i się cwanacko uśmiechnął.
-Dobra -powiedziałam już obojętnie i kompletnie zapominając, że moja siostra przez niego cierpiała.
Chwilę później byliśmy już w jego willi, otworzył mi drzwi, a ja od razu powędrowałam do środka.Ujrzałam tam mega wypasiony telewizor, który znajdował się w salonie.
-Przynieś mi drinka -powiedziałam
-Myślę, że za dużo już dziś wypiłaś...-powiedział
-Przynieś mi drinka -odparłam twardo
-No okej -powiedział kierując się do innego pomieszczenia.Chwile później przyszedł z dwoma szklankami, w których znajdował się alkohol.
-Dzięki -odparłam kiedy podał mi szklankę.
Wieczór zleciał nam mega szybko.Całowaliśmy się parę razy, ale nic więcej.Byliśmy pijani.Rozmawialiśmy o swoich problemach i o partnerach, z którymi kiedyś byliśmy.Nawet nie wiedziałam kiedy usneliśmy.
Rano obudziłam się co prawda z ogromnym bólem głowy,ale u boki przystojnego piłkarza,który jeszcze spał.Postanowiłam się nie budzić i szybko się ulotnić z jego domu.Zawsze tak robiłam i to się chyba nigdy nie zmieni.Następnie nie zauważona wyszłam z domu.
-------------Neymar-----------------------------------------------------------
Kiedy się rano obudziłem nieźle bolała mnie głowa,ale mimo wszystko postanowiłem rozejrzeć się za Dianą,której nigdzie nie mogłem znaleźć.Uśmiechnąłem się,ponieważ myślałem iż właśnie bierze kąpiel.Lecz niestety w łazience także jej nie było.Zrozpaczony poszukiwaniami wróciłem do swojej sypialni,a tam ujrzałem jej zegarek.Tak to był z pewnością jej.Był złoty,a w środku wzór był w kwiatki,ujrzałem tam też napis ,,Na zawsze razem".Poczułem wtedy ukłucie w brzuchu.Czyżbym był zazdrosny?Jak to możliwe?Nie znałem nawet dobrze Diany,a nawet ze sobą nie spaliśmy.Właśnie.Jak to możliwe,że była u mnie zajebista laska,a ja się z nią nie przespałem.Z czego jeszcze na dodatek jestem o nią zazdrosny.Ale najgorsze jest to,że nie mam z nią żadnego kontaktu.A chciałbym jej oddać zegarek.No dobra,chciałbym ją znowu zobaczyć.Jej piękny uśmiech,oczy...wszystko....
Parę godzin później siedziałem przed telewizorem i oglądałem powtórkę środowego meczu.Jednakże moje myśli cały czas wracały do ślicznej brunetki.Nigdy wcześniej tak nie miałem,żeby myśleć cały czas o jednej dziewczynie i to tak szybko.No cóż Diano Melison wywróciłaś jak na razie moje życie do góry nogami,ale to chyba nawet dobrze.Uśmiechnąłem się na tę myśl.
-------------------------------------------------
Hejka ♥
Jak wam się podoba pierwszy rozdział?
Trochę go schrzaniłam,wiem :)
Lecz następny postaram się napisać lepszy !
Trzymajcie kciuki ;)
Wierzę w was!
2 KOMENTARZE=2 ROZDZIAŁ ♥
piątek, 6 marca 2015
Prolog ♥
Z Pamiętnika Diany ♥
To ten dzień.Właśnie wlekę się na lotnisku w Barcelonie,żeby potem udać się do taksówki.Co mnie tu sprowadza?Pogrzeb.Ten Chujowy pogrzeb.Kto mi zmarł?Moja siostra.Ale najpierw o mnie może...
Nazywam się Diana Melison i mam dziewiętnaście lat.Kocham boks,strzelanie z pistoletu,łuku.Wszystkiego.Kocham ryzykować.Jestem osobą zbuntowaną,ponieważ wychowałam się na ulicy.Pomogła mi w tym o pięć lat starsza siostra,która pół roku temu wyjechała do Barcelony poszukać wreszcie szczęścia i odsunąć się od złego towarzystwa.Zabawne,bo skończyła gorzej ode mnie.Ja nie chciałam nigdzie wyjeżdżać,ponieważ bardzo mi się podobało w Mami.Tam był mój dom odkąd pamiętam.Mój ojciec nie żyje,a moja matka zaraz po jego śmierci stała się alkoholiczką.Miałam wtedy piętnaście lat.Tak to było cztery lata temu.Zaopiekowała się wtedy mną moja siostra przez którą w sumie wpakowałam się w niezły gang.Okradaliśmy sklepy,ćpaliśmy,uprawialiśmy seks.Nikt nie miał uczuć.W końcu jednak moja siostra stwierdziła,że to nie dla niej i wyjechała.Nie odzywała się,ponieważ powiedziałam,żeby się nigdy już ze mną nie kontaktowała,bo sobie nie życzę.Nie nie powiem wkurzyła mnie wtedy.Ale kiedy dowiedziałam się o jej śmierci.Załamałam się.Muszę jeszcze jechać do tej głupiej Barcelony na pogrzeb.Najgorsze jest to,że nie widziałam się z nią pół roku,a nawet nie poleciała mi łza z oczu.No cóż życie mnie do tego skusiło.Dawno nie płakałam i liczyłam na to,że na pogrzebie się nie rozkleje.Moja siostra prawdopodobnie została pobita,a następnie skoczyła z mostu.To jest okropne.Popełniła samobójstwo,to oznacza,że moja siostra była nieszczęśliwa,a ja zabawiałam się w najlepsze z jej byłym chłopakiem.Ekstra.Będę mieć poczucie winy do końca życia.Ale nigdy się z tego powodu nie popłacze.Podobno miała problem z chłopakiem,który się z nią przespał z miesiąc byli razem,a następnie ją rzucił.To mega chamskie.Dowiedziałam się od jej przyjaciółki Amandy.Moja kochana siostrzyczka,Miranda nie żyje.A ja właśnie jadę na jej pogrzeb,nie wiem jak dalej potoczy się moje życie.Mam zamiar zatrzymać się u mojego kolegi Alana,który jest mega przystojny.....
--------------------------------------------
Mam nadzieję,że podoba się wam mój prolog :)
Zostaw po sobie ślad,jeśli ci się podoba ♥
Jak myślicie jak się potoczy dalszy los Diany?
To ten dzień.Właśnie wlekę się na lotnisku w Barcelonie,żeby potem udać się do taksówki.Co mnie tu sprowadza?Pogrzeb.Ten Chujowy pogrzeb.Kto mi zmarł?Moja siostra.Ale najpierw o mnie może...
Nazywam się Diana Melison i mam dziewiętnaście lat.Kocham boks,strzelanie z pistoletu,łuku.Wszystkiego.Kocham ryzykować.Jestem osobą zbuntowaną,ponieważ wychowałam się na ulicy.Pomogła mi w tym o pięć lat starsza siostra,która pół roku temu wyjechała do Barcelony poszukać wreszcie szczęścia i odsunąć się od złego towarzystwa.Zabawne,bo skończyła gorzej ode mnie.Ja nie chciałam nigdzie wyjeżdżać,ponieważ bardzo mi się podobało w Mami.Tam był mój dom odkąd pamiętam.Mój ojciec nie żyje,a moja matka zaraz po jego śmierci stała się alkoholiczką.Miałam wtedy piętnaście lat.Tak to było cztery lata temu.Zaopiekowała się wtedy mną moja siostra przez którą w sumie wpakowałam się w niezły gang.Okradaliśmy sklepy,ćpaliśmy,uprawialiśmy seks.Nikt nie miał uczuć.W końcu jednak moja siostra stwierdziła,że to nie dla niej i wyjechała.Nie odzywała się,ponieważ powiedziałam,żeby się nigdy już ze mną nie kontaktowała,bo sobie nie życzę.Nie nie powiem wkurzyła mnie wtedy.Ale kiedy dowiedziałam się o jej śmierci.Załamałam się.Muszę jeszcze jechać do tej głupiej Barcelony na pogrzeb.Najgorsze jest to,że nie widziałam się z nią pół roku,a nawet nie poleciała mi łza z oczu.No cóż życie mnie do tego skusiło.Dawno nie płakałam i liczyłam na to,że na pogrzebie się nie rozkleje.Moja siostra prawdopodobnie została pobita,a następnie skoczyła z mostu.To jest okropne.Popełniła samobójstwo,to oznacza,że moja siostra była nieszczęśliwa,a ja zabawiałam się w najlepsze z jej byłym chłopakiem.Ekstra.Będę mieć poczucie winy do końca życia.Ale nigdy się z tego powodu nie popłacze.Podobno miała problem z chłopakiem,który się z nią przespał z miesiąc byli razem,a następnie ją rzucił.To mega chamskie.Dowiedziałam się od jej przyjaciółki Amandy.Moja kochana siostrzyczka,Miranda nie żyje.A ja właśnie jadę na jej pogrzeb,nie wiem jak dalej potoczy się moje życie.Mam zamiar zatrzymać się u mojego kolegi Alana,który jest mega przystojny.....
--------------------------------------------
Mam nadzieję,że podoba się wam mój prolog :)
Zostaw po sobie ślad,jeśli ci się podoba ♥
Jak myślicie jak się potoczy dalszy los Diany?
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)








